niedziela, 6 lipca 2014

• "Gwiezdny Wojownik tom 1: Działko, szlafrok i księżniczka" Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk - recenzja




Nie mogłam się doczekać „Gwiezdnego Wojownika”. Po pierwsze chciałam się pośmiać, po drugie są to moje klimaty (trochę Firefly, trochę Gwiezdnych wojen i trochę Armagedona – tak płakałam, tak, podobało mi się) i po trzecie lubię styl Pni Miszczuk - jeszcze mnie nie zawiodła, tak jak i wydawnictwo Uroboros. Trochę się zawiodłam, ale nie dlatego, że opowieść, która została mi zaserwowana była niefajna, nudna czy niedopracowana. Źle do niej podeszłam i tyle.  Trochę autorkę zaszufladkowałam, a związane jest to z trzecim tomem serii o pannie Biankowskiej. Zasiadłam z kawą, rogalikami upieczonymi przez Panią Marysię i czekałam na napady śmiechu, które zaserwowali mi Gabriel i Lucyfer. Nie wiem dlaczego, ponieważ „Druga szansa” taka nie była, a odebrałam ją jako świetną historię.


„Gwiezdny Wojownik” to historia dziwnych ludzi, rozpadającego się statku kosmicznego oraz misji ratowania świata. Bohaterowie są bardzo, ale to bardzo wyraziści. Cała przygodna świetnie opisana… ale jakoś nie zaiskrzyło między mną o postaciami z książki, nie poczułam więzi. Historia mnie nie powaliła na kolana, ale zrzucam to na ilość obejrzanych filmów i seriali sci-fi. Miała być to książka łatwa, lekka i przyjemna, osadzona w kosmosie. Taka była, nie żałuję spędzonego z nią czasu, ale czegoś mi brakowało. Czego? Zabijcie mnie, a nie powiem… bo najzwyczajniej nie wiem czego mi zabrakło.

PS
Ostatnio Indiance mnie prześladują :D I nie, nie narzekam, to nawet miło z ich strony.