czwartek, 24 lipca 2014

• "Tożsamość Rodneya Cullacka" Autor: Przemek Angerman




„Tożsamość Rodneya Cullacka” zaskoczyła mnie zupełnie. Myślałam, że sięgam po typowe sci-fi. Walka, pościgi, lasery, „to nie księżyc, to stacja kosmiczna”, jakiś tam romans, maszyny, pojazdy, kosmos, walka… No cóż, tak nie było i jestem z tego powodu zadowolona.


Książka nie posiada rozdziałów - to jest jedna opowieść, w której nie mamy nic pobocznego, żadnego „w tym czasie Kazik poszedł…”. Na początku można się zdziwić pisownią niektórych wyrazów, takich jak Świadomość, Prawda… jednak z czasem zrozumiecie dlaczego tak jest.

Cały czas towarzyszy nam główny bohater, który nazywa się Richard Zonga. Ma świetne życie: ma dużo pieniędzy, piękne kobiety na zawołanie, jest szanowany i ogólnie to cud, miód oraz orzeszki. Jednak czegoś mu brakuje, coś jest nie tak z jego życiem. Nie, nie szuka prawdziwej miłości, nie szuka celu w życiu. Po prostu wie, że nie jest to czymś, co go uszczęśliwia i nie ma pojęcia dlaczego tak jest. W końcu spełnił swoje marzenia – wyrwał się z miejsca, w którym się urodził, nie musiał harować na roli… nie był niewolnikiem. Tylko dlaczego, to go nie cieszy?

Książkę czyta się rewelacyjnie. Jest dużo bójek, mnóstwo pościgów i zwrotów akcji… nieustającej akcji. Nie znajdziecie strony, na której by się nic nie działo. Strzelanie, mordobicia, pościgi, ucieczki… nie ma wytchnienia.  Na początku jest się atakowanym wulgarnym językiem, rżnięciem (tak, dobrze czytacie, nie chodzi tu o kochanie się, uprawianie miłości czy jak to chcecie jeszcze nazwać) i niezrozumiałymi nazwami pojazdów, miejsc, narkotyków... Jednak dzięki temu zabiegowi wiemy, że mamy do czynienia z sci-fi, a główny bohater tak naprawdę nie ma życia usłanego różami. To wszystko, jest tylko pięknym opakowaniem w całej tej historii, bo tak naprawdę, nie o sci-fi tu chodzi. Znajdziemy tu mnóstwo powiązań z naszą rzeczywistością, całą masę pytań, na które każdy z nas będzie chciał odpowiedzieć sam, zanim przeczyta „gotowca”. Otworzy oczy na niektóre aspekty życia. Zacznie się pytanie samego siebie - jak dzieciństwo wpłynęło na moje teraźniejsze życie? Ta książka, to też nieustanna walka bohatera samego ze sobą. To dążenie do prawdy, która ma go wyzwolić. Jak już ją odnajdzie, to czytającemu nie pozostaje do powiedzenia nic jak: ja pierdole, po ci to było. Przepraszam za wulgaryzm, ale inaczej się nie da. Ta prawda, wbija w fotel i ma się ochotę tak siedzieć wiele dni… jednak główny bohater jest silniejszy, przynajmniej ode mnie, bo sobie z nią poradził.

Świetna pozycja, którą polecam z czystym sumieniem. Natomiast jeżeli ktoś już ma ją za sobą i się ze mną nie zgadza, to: 

 

 

6 komentarzy:

  1. Hehe, chciałem napisać, że mam inne zdanie niż Ty, ale jej jeszcze nie czytałem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj, a nuż się okaże, że Ci się spodoba i nie będziesz cierpieć jak ostatnio :D

      Usuń
  2. Na takie mądre rzeczy z przesłaniem, to ja chyba za głupi jestem :D Więc Panu Angermanowi tym razem podziękuję, i dalej będę sobie czytał głupoty o filmie :) Już tylko 110 stron mi zostało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowieku, jak ja skumałam to Ty tym bardziej :D

      Usuń
    2. Dlaczego tym bardziej? Insynuujesz, że Arek jest mądrzejszy od Ciebie? :D

      Usuń
    3. Cichaj że, ostatnio pojechałam mu na blogu, że się nie zna... niech się cieszy chłopina :D

      Usuń

No co tam, jak tam?