niedziela, 27 lipca 2014

• "Fartowny pech" Autor: Olga Rudnicka



Na samym początku nie chciałam mieć nic wspólnego z tą książką. Opis fabuły był dość prostacki, nazwiska bohaterów – to już totalna masakra, a o okładce, to nawet nie wspomnę. Jednak pewna Agnieszka zamieściła zdjęcie z fragmentem tej książki i stwierdziłam: muszę ją mieć! Długo się nie zastanawiałam - książkę kupiłam i w jeden dzień ją przeczytałam. Za to kocham wakacje! Nie dość, że przeczytałam trzy książki, obejrzałam jeden serial, to jeszcze mam czas, żeby o tym napisać :D

Książka jest genialna! Prawie cały czas się śmiałam, a i były momenty, kiedy śmiałam się w głos. Świetne połączenie mafijnych, policyjnych i rodzinnych spraw z ogromnym poczuciem humoru. Długo zastanawiałam się, jak opisać fabułę, ale to wszystko jest tak pokręcone, tyle się tam dzieje, że nie da się zacząć opowiadać i nie przestać na zakończeniu historii. Każda z postaci jest świetnie opisana i nie sposób jej sobie nie wyobrazić. Relacje na wsi, o których się czyta w książce jak i mentalność tych ludzi jest bardzo realna (w końcu ponad 15 lat spędzania części wakacji, ferii i dłuższych dni wolnych na wsi - czyni ze mnie "jestę ekspertę"). Cudowne dialogi, zawirowania, połączenia i fantastyczny klimat książki. 

Rewelacyjna pozycja na wakacje… chociaż nie, na każdą porę roku. Jestem pewna, że sięgnę po „Fartowny pech” kilka razy i coś mi się wydaje, że historia ta, będzie się miała jak z filmem Asterix i Obelix: Misja Kleopatra – będę gadać tekstami z książki :D

Gorąco polecam! 

- O Jezusicku kochany, o w kurwe jebane, panie milicjancie kochany, to nasienie diabelskie zatruło mi wszystkie pomidory! Uschły jak nic! Wszyściutkie!



Powinienem go tu trzymać jak zakładnika i po kawałku odsyłać ojcu! No, nie denerwuj się, córeńko. Taki zawód...



- Wszedłeś za mną do kibla. Chciałeś mnie zabić, okraść, czy popatrzeć jak sram?



Tatko nie mógł uwierzyć, że ten pedałowaty wymoczek to jego syn. Niewiarygodne. Jakaś skaza czy co? Deformacja? - Na trzech synów tylko jeden do czegoś się nadaje! Jeden! A i tak, kurwa, siedzi!

5 komentarzy:

  1. Haha, dobra, to czytam i ja, żeby wiedzieć o czym mówisz :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę polecam :D Przez całe czytanie zacieszałam, a i fabuła jest fajna. Jak faktycznie będziesz czytał, to wystąpi tam w pewnym momencie gęś (taka wiesz, zwykła, z dziobem, biała i z piórami). Mogę potwierdzić, że to szatańskie zwierzę. U koleżanki, jedna z gęsi naprawdę mnie nie lubiła. Za cholerę nie wiem dlaczego, bo nic jej nie zrobiłam. Owa gęś była charakterystyczna, bo coś z nózią miała nie tak. Lafirynda jedna, zawsze przerywała mi kabelek od dynama przy rowerze :D Co prawda nigdy mnie nie goniła, ale jak mnie widziała, to skrzydła podnosiła i darła się do mnie. Bałam się jej.... Moim zdaniem gęsi spokojnie mogłyby przejąć rolę psów obronnych!

      Usuń
    2. Obawiam się, że gęś w konfrontacji z psem obronnym dałaby jednak za wygraną :(

      Usuń
    3. Im tak źle z oczy patrzy... niemalże jak Tuskowi...

      Usuń
    4. Nikomu nie patrzy z oczu AŻ tak źle...

      Usuń

No co tam, jak tam?