niedziela, 29 grudnia 2013

• "Archer", czyli cztery sezony w trzy dni.


Kto nie zna, niechaj pozna! Przed Państwem orgastyczny, niepowtarzalny serial, którego tytuł brzmi tadadadaaaam: "Archer".



"Archera" zaczęłam oglądać zupełnie przypadkowo. Znaczy wiedziałam o istnieniu tego serialu, ale i tak jego zwiastuny i zapowiedzi omijałam szerokim łukiem, nie czytałam o nim, no, w jednym zdaniu - miałam w poważaniu tę animację. Uwierzcie mi, najchętniej zastosowałabym za to na sobie chłostę. Cztery sezony łyknęłam w niecałe trzy dni! Podczas oglądania "Archera" śmiałam się, śmiałam się i śmiałam do łez. Ba, czasami nawet wpadałam w tak histeryczny śmiech, że dopiero po 15 minutach śmiania się mogłam wyłączyć pauzę i z bólem brzucha, tylnej części głowy oraz policzków oglądać dalej.

Głównym bohaterem jest zapatrzony w siebie, egoistyczny, nieodpowiedzialny, samolubny, niepoważny, rozpieszczony, zawistny, próżny, złośliwy etc. członek agencji wywiadowczej ISIS, Sterling Archer, którego pokochałam od pierwszego wypowiedzianego zdania. Archer uwielbia kobiety, szybkie samochody i wszelkiego rodzaju alkohol. Jego dziwnych relacji z matką, Malory Archer, szefową tajnej organizacji ISIS, nie da się wytłumaczyć ot tak. Kocha ją i nienawidzi w tym samym czasie. Brzydzi się samym faktem, że Malory jest pożądana przez mężczyzn i uprawia z nimi seks, a jednocześnie knuje, aby wszystkie jej związki legły w gruzach, bo chce mieć ją tylko dla siebie. 

Ale spokojnie, Archer to nie jedyny ananas w tym serialu, mamusia też jest niczego sobie. Nie ma zielonego pojęcia, kto jest ojcem jej jedynego syna (ma kilku mocnych kandydatów, ale co chwilę przypomina sobie o kolejnym), robiła Sterlingowi na złość odkąd był mały, nigdy nie miała dla niego czasu, a swoją matczyną miłość przelewała na psa o imieniu Księżna, które to imię jest również pseudonimem operacyjnym Archera. 

Do grajdołka ISIS dochodzi jeszcze Pam – największa papla i dyrektor zasobów ludzkich, Lana – agentka o gigantycznych dłoniach i miłość Archera (do czego ten nie chce się przyznać), Cheryl/Carol/Cristal… - kochająca ból sekretarka szefowej ISIS, Cyril Figgis – uzależniony od seksu księgowy, Ray Gillette – analityk, gej i agent, a także doktor Krieger, który pracuje w dziale… jest jak Q w Bondzie, tylko na prochach.

W serialu dostajemy cały wachlarz akcji - od chorób, przez nielegalny przemyt ludźmi i odzyskiwanie najbardziej groźnej bomby na świecie, po zamach na papieża, którego sobowtórem jest Woodhouse – człowiek, który wychował Archera oraz był, jest i będzie jego popychadłem. Nie można się nudzić, oglądając "Archera" - i nie mówię tu tylko o tempie serialu czy też jego umiejscowieniu (kosmos, głębie oceanu, pustynie, góry, powietrze…). Rasistowski, perwersyjny humor sprawia, że człowiek ma wyrzuty sumienia, kiedy płacze ze śmiechu. "Archer" to bożyszcze wśród seriali akcji, jak i komedii. 

Co jest jeszcze pięknego w tym serialu? To, że nie można go umiejscowić w ramach czasowych. Stylizowany na lata 60. XX wieku, jest naszpikowany cybertechnologią, klonami i takimi gadżetami, jak komórki, GPS, itp. Dostajemy cytaty z filmów (najczęściej "Top Gun"), jak i gości w stylu Burta Reynoldsa. Każda postać to perełka i nie da się stwierdzić, która z nich jest najlepsza. Do tego ludzie pokładający głos pod postacie - istny majstersztyk!

Mogłabym zachwycać się "Archerem" dniami i nocami, ale nie chcę zdradzić więcej szczegółów dotyczących tego genialnego serialu. Dlaczego? Bo może jest więcej osłów takich jak ja (znaczy ja trzy dni temu), którzy nie widzieli tej produkcji. 

Tymczasem ja już zacieram ręce, bo 13 stycznia "Archer" wraca z piątym sezonem!

Recenzja została umieszczona na Serialowej.













7 komentarzy:

  1. Aż mnie przekonałaś do obejrzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaardzo się cieszę z tego powodu! Tymczasem: Jazz hands...


      no i znowu płaczę ze śmiechu :D

      Usuń
  2. Naprawdę?! Archer?! Po 5 minutach miałem dość! Żenująca rozrywka :]

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo jak się czegoś nie rozumie, to wydaje się żenujące :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Przecież były napisy, to jak, że nie rozumie :] Toć to głupsze jeszcze niż ja jest xD

    A tak swoją drogą, to czemu jeszcze nie śpisz?;>

    OdpowiedzUsuń
  5. Sąsiedzi mają imprezę. Panie tak chichoczą, ze już mnie głowa boli, a panowie się przekrzykują... nie wiem co gorsze - śmiechy kretynek, czy dyskusje testosteronu...

    Od Archera i całej reszty ferajny mógłbyś się nauczyć sarkazmu. Bo my w trójkę (bądź i w czwórkę, jak się dołączy Cynamonowy) nawet do pięt im nie dorastamy. Nie będę zachęcać, bo nie ma to najmniejszego sensu. Ale pierwszy odcinek jest najsłabszy. Im dalej w las tym się rozkręca, przy trzecim już płakałam ze śmiechu. Jest to humor specyficzny... rozumieją go tylko inteligentni XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Nam to, u nas mówimy na takie sytuacje "sitcom", bo jest cisza cisza i nagle gromki śmiech, jakby ktoś debili po piętach piórkiem miział. Ale tak to jest mieszkać ze studentami za ścianą :/

    Na szczęście dziś cicho ;]

    Ja się ni muszę uczyć sarkazmu z głupich kreskówek, mam go po dziurki w uszach ;] Jednak nie będę się na Was biedaczki wyżywał podczas naszych rozmów :) Jestem miszczem w przekomarzankach ;]

    OdpowiedzUsuń

No co tam, jak tam?