czwartek, 23 lipca 2015

• Seria: Zgon; Autor: Gina Damico (Zgon)



Dla mamy, taty i Lisy. 
W podziękowaniu za lata
pomagania mi w mojej bezradności
oferuję Wam prostą dedykację z głębi serca.

Czy jesteśmy kwita? 


Po takim wpisie i zwiastunie wiedziałam, że czas jaki spędzę podczas czytania „Zgonu” będzie bardzo "żywy". No bo kto wymyśliłby, tak szczere i jednocześnie wywołujące uśmiech podziękowania, jak nie osoba którą można śmiało nazwać „z nią można konie kraść”? Okazało się, że to był tylko wstęp. Następna kartka nie była zatytułowana np. „Rozdział pierwszy”, tylko PODZIĘKOWANIA. Nigdy tak się nie uśmiechałam przy podziękowaniach. Nigdy! To są bardzo serdecznie podziękowania, których nie można ominąć.

Wracając do samej książki. Lex przeszła szybką metamorfozę swojego zachowania. Z pilnej i wzorowej uczennicy, stała się diabłem wcielonym. Nie, nie wpadła w złe towarzystwo, nie robiła eksperymentów na sobie z różnymi środkami odurzającymi. Najzwyczajniej wszyscy zaczęli ją wkurzać, świat zaczął ją wkurzać, także odreagowywała na… no nie tylko na rówieśnikach ze szkoły. Inwalidzi i „starszyzna” też posmakowali gniewu głównej bohaterki. Można rzec, że pod tym względem była sprawiedliwa – nie było równych i równiejszych. Dyrektor w szkole miał już dość wysyłania swoich uczniów do pielęgniarki i szpitali. Dał jej ostatnią szansę na poprawę swojego zachowania, jeżeli się nie zmieni - wywali ją ze szkoły.

Rodzice uradowani z faktu, że ich córka nie została wywalona ze szkoły – postanowili, iż wakacje, Lex spędzi na wsi ze swoim wujkiem Mortem. Ma ją to uspokoić i dać czas na zastanowienie się nad swoim zachowaniem… może nawet nauczy doić się krowy! Chciała czy nie, Lex jako niepełnoletnia wylądowała w autobusie, który ma ją zawieść w miejsce, gdzie cisza, spokój i bliskość natury, sprawi, że dziewczyna oprzytomnieje. I tu zaczyna się przysłowiowa jazda bez trzymanki.

Ta książka to nie tylko świetna przygoda, ale cudownie sprawdza się też jako encyklopedia. Poważnie! Wiecie dlaczego osoby zabierające dusze nazywane są Żniwiarzami? Obojętnie jakiej odpowiedzi udzielicie, jestem w stanie założyć się o odcięcie wszystkich swoich kończyn, że to jest błędna odpowiedź. Wiecie ile osób uczestniczy w odbieraniu duszy albo ile godzin dziennie pracują takie osoby? Wiecie gdzie mieszkają, albo dlaczego każda kosa jest inna? Może znacie odpowiedź na takie pytania: 
  • dlaczego żniwiarze mają kościane ręce,
  • gdzie trafia dusza po śmierci, 
  • ile osób pracuje nad znajdowaniem denatów, 
  • kto informuje ich o śmierci… 
Nie wiecie? To czas się tego dowiedzieć. Zwłaszcza, że poczucie humoru, które zaserwowała nam autorka jest bardzo, ale to bardzo zaraźliwe. Jak przyjdzie Wam do głowy, że to kolejna fajna teoria dotycząca śmierci, żniwiarzy i całej tej otoczki, to pamiętajcie:

To, że jest to największa tajemnica w dziejach świata, nie oznacza, że to nieprawda.


No i na koniec trochę zdjęć samej autorki. 

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No co tam, jak tam?