niedziela, 26 lipca 2015

• Seria: Zgon; Autor: Gina Damico (Płomień)



„Płomień” czyli drugi tom opowieści o Lex. Fabryka Słów kazała czekać dwa lata na kontynuację. Oczywiście, że było warto czekać, ale kurde, DWA LATA! Mam nadzieję, że oczekiwanie na ostatni tom, będzie krótsze.


Co tym razem słychać u mojej ulubionej kostuchy? Otóż dzieje się wiele, i to o wiele więcej niż w poprzednim tomie. Jeżeli ktoś nie przeczytał Zgonu, to niech się nie martwi, ja nie zdradzam fabuły. Pomimo, że w moich wpisach brak sensu, logiki, stylu, klasy i interpunkcji, to słodyczy ci u mnie pod dostatkiem, ale na spoilery nie natraficie.

Żebyście wiedzieli o co mniej więcej chodzi, to w ogromnym skrócie:
Jeżeli człowiek umiera, pojawiają się dwie osoby - jedna wyciąga duszę, druga chowa ją i wypuszcza w odpowiednim miejscu, aby ta, żyła sobie szczęśliwie w PoŻyciu. Natomiast jak się kogoś Potępi, to jego dusza tak jakby… przeżywa tortury po wsze czasy i jeden dzień dłużej. Potępiać mogą tylko dwie osoby, bo tylko dwie osoby mają taki „dar”. To trochę przekleństwo, bo kiedy się denerwujesz, to masz ochotę Potępić osobę, która cię wnerwia, a nie tędy droga do „oazy spokoju”.

W drugim tomie ktoś Potępia ludzi. Niby fajnie i pięknie, bo ktoś to robi na zwyrodnialcach, jednak sprawa się komplikuje, kiedy Potępieni zostają niewinni ludzie. Takie postępowanie ma zmusić główną bohaterkę, do odnalezienia i oddania „Złej Księgi”. Czym jest „Zła Księga”? Nikt dokładnie nie wie co jest w środku – może instrukcja jak Potępiać grupowo, może jak zostać jeszcze silniejszym. Wiadomym jest natomiast, że została napisana przez pierwszą osobę, która nabyła nieszczęsny dar, osobę, która siała spustoszenie nie tylko wśród ludzi, ale i u Żniwiarzy.

Pomimo, że jest to książka dla młodzieży, to jest ona niesamowicie sympatyczną pozycją. Pełno humoru i zwrotów akcji. Seria bardzo mi przypomina seriale, takie jak: „Janka”, „Podróż za jeden uśmiech”, „Stawiam na Tolka Banana” z humorem „Wojny domowej”. Czyli rozrywka w starym stylu. Na próżno tu szukać przemądrej młodzieży, która jest sprytniejsza, inteligentniejsza i „bardziej fajna we wszystkim” od doświadczonych wojowników. Tu zgryźliwość między bohaterami nie jest chamska, jak w większości rozchwytywanych pozycjach, tu młodzież wie co to odpowiedzialność za drugiego człowieka, wie co to wdzięczność za przygarnięcie pod dach i liczenie się z drugą osobą, pomimo, że nie na rękę są nam jej reguły.
Polecam, zwłaszcza w wakacje. Jeżeli podobały się Wam książki „Sposób na Alcybiadesa”, „Szatan z siódmej klasy” czy „Dzieci z Bullerbyn”, to opowieść o młodej dziewczynie, która została Kostuchą, też przypadnie Wam do gustu.

 No i jak zawsze trochę cytatów :)

- Ja też kiedyś byłem nastolatkiem, wiesz? – Mort wychylił się jeszcze raz z otworu prowadzącego na dach. – Wiem, jak wygląda twój mózg. Masz tam regularny dom wariatów. – Spojrzał na zegarek. – Zostało wam, pięć minut – stwierdził i ponownie zniknął.
- Będę zajęty przygotowywaniem miłego gniazdka dla siebie i żony, aby spędzić w nim wieczność, czyż nie?
- Taki jesteś pewien, że umrzesz przed nią?
Corpp rzucił jej wymowne spojrzenie.
- Ta kobieta jest jak karaluch. Przeżyje każdego z nas. Zapamiętaj moje słowa.
- Nie widzisz tego, bo zwijam się z bólu, ale właśnie wywróciłem oczami. Naprawę mocno.
- Zrozumiałam.
- Nie zaaresztują. Z burmistrzem Zejścia znamy się od wieków. Zaufaj mi, będziesz bezpieczna.
- Ufałam ci niezmiennie od chwili, gdy przyjechałam do Zgonu, i zobacz, gdzie mnie to zaprowadziło.
- Na spacerek Doliną Śmierci w Święto Dziękczynienia – odpowiedział, puszczając oczko. – Nie mów, że nigdy nie zorganizowałem ci dobrej zabawy.
Życie było jak ta niewielka cukiernia we wschodniej części Manhattanu, gdzie jadłyśmy kiedyś masło orzechowe i sernik bananowy, tak doskonałe, że nasze kubki smakowe stanęły na baczność i zaśpiewały "alleluja!".
 - Wiesz, nigdy nie zauważyłem, jaka jesteś urocza, kiedy torturujesz ludzi. Zobaczyć, jak twoje nozdrza falują... bezcenne.
- Dziękuję
- Dobra! - poddał się ze złością, rzucając jej przy tym paskudne spojrzenie. - Ale tylko wtedy, gdy ty pójdziesz pierwsza.
- Rany, ale jesteś rycerski. - Wywróciła oczami.
- Pieprzyć rycerstwo. Twój pomysł, ty pierwsza umierasz.
Jakby to, że musiała zamykać się we własnym pokoju, żeby Potępić na przykład taki pojemnik na ołówki pod uważnym spojrzeniem Leonarda DiCaprio z plakatu "Titanica", nie było wystarczająco żałosne.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No co tam, jak tam?