piątek, 16 maja 2014

• "W tajnej służbie" Autor: Lee Child (tom 6)




Jack Reacher i 6 tom jego przygód. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo się za nim stęskniłam. Okładka odstraszała mnie dość długo, jednak rozłąka z majorem nie mogło trwać dłużej. Wzięłam się za czytanie:


– Chciałbym poprosić, żebyś z nami został – rzekł. Wymówił to „chdziałbym”. W jego starych, pełnych bólu oczach rozbłysła iskierka nadziei. Reacher nie odpowiedział.
– Jeśli nie zostaniesz, kierownik z pewnością nas oszuka – dodał staruszek. Zabrzmiało to tak, jakby oszukiwanie na honorariach było czymś naturalnym, co spotyka muzyków, tak jak dziurawe dętki czy przeziębienia. – Ale gdybyśmy dostali wszystko, mielibyśmy dość na benzynę, by dojechać do Nowego Jorku, może załatwić sobie występ u B.B. Kinga przy Times Square, wskrzesić naszą karierę. Ktoś taki jak ty mógłby tu wiele zdziałać, możesz mi wierzyć.
Reacher nadal nie odpowiadał.
– Oczywiście widzę, że się niepokoisz. Taki kierownik musi mieć na podorędziu kogoś nieprzyjemnego.
Reacher uśmiechnął się, słysząc to subtelne określenie.
– Kim ty właściwie jesteś? – spytał staruszek. – Jakimś bokserem?
– Nie – odparł Reacher – żadnym bokserem.
– Zapaśnikiem? – naciskał stary człowiek. – Takim jak w kablówce?
– Nie.
– Z pewnością jesteś silny. Wystarczająco silny, by nam pomóc, jeśli zechcesz. – Wymówił to „zechzesz”, nie miał przednich zębów.
Reacher nie odpowiedział.
– To kim właściwie jesteś? – powtórzył staruszek.
– Byłem żandarmem wojskowym – odparł Reacher. – Trzynaście lat w wojsku.
– Odszedłeś?
– Coś w tym stylu.
– I nie mają dla was pracy?
– Nie taką, jaką bym chciał.
– Mieszkasz w LA?
– Nigdzie nie mieszkam. Podróżuję.
– My, wędrowcy, powinniśmy trzymać się razem – mruknął staruszek. – To takie proste. Pomagać sobie nawzajem, wspierać się.
„Wzbiełać się”.
– Tu jest bardzo zimno – zauważył Reacher.
– Cholerna racja. Ale mógłbyś kupić sobie kurtkę.
Stał więc teraz na wietrznym rogu ulicy, wichura znad morza mroziła go do szpiku kości, a on musiał podjąć ostateczną decyzję. Sklep z ciuchami czy droga. Przez chwilę się rozmarzył: La Jolla, tani pokój, ciepłe wieczory, jasne gwiazdy, zimne piwo. A potem: stara kobieta w nowym klubie B.B. Kinga w Nowym Jorku, na widownię wpada akurat młody pracownik wytwórni, mający obsesję na punkcie brzmienia retro, podpisują kontrakt, kobieta nagrywa płytę, rusza w trasę koncertową, piszą o niej w „Rolling Stone”, zdobywa sławę, pieniądze, nowy dom. Nowy samochód.
Odwrócił się plecami do autostrady i skulony ruszył w porywach wiatru na wschód w poszukiwaniu sklepu z ubraniami.


Jaskiniowiec powrócił :D Moja radość była ogromna.



Ale spokojnie, wszystko po kolei.



JACK SPOTYKA M.E. FROELICH, A RACZEJ ONA JEGO



POGRÓŻKI



SZOK I



SZOK II
 

POLOWANIE NA JELENIE



MOMENT KIEDY ZORIENTOWAŁAM SIĘ, ŻE SKOŃCZYŁAM KSIĄŻKĘ:



USPOKOIŁAM SIĘ, BO MAM NA PÓŁCE WSZYSTKIE CZĘŚCI :-D
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No co tam, jak tam?