Jack
Reacher i 6 tom jego przygód. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo
się za nim stęskniłam. Okładka odstraszała mnie dość długo, jednak rozłąka z
majorem nie mogło trwać dłużej. Wzięłam się za czytanie:
– Chciałbym poprosić, żebyś
z nami został – rzekł. Wymówił to „chdziałbym”. W jego starych, pełnych bólu
oczach rozbłysła iskierka nadziei. Reacher nie odpowiedział.
– Jeśli nie zostaniesz,
kierownik z pewnością nas oszuka – dodał staruszek. Zabrzmiało to tak, jakby
oszukiwanie na honorariach było czymś naturalnym, co spotyka muzyków, tak jak
dziurawe dętki czy przeziębienia. – Ale gdybyśmy dostali wszystko, mielibyśmy
dość na benzynę, by dojechać do Nowego Jorku, może załatwić sobie występ u B.B.
Kinga przy Times Square, wskrzesić naszą karierę. Ktoś taki jak ty mógłby tu
wiele zdziałać, możesz mi wierzyć.
Reacher nadal nie odpowiadał.
– Oczywiście widzę, że się
niepokoisz. Taki kierownik musi mieć na podorędziu kogoś nieprzyjemnego.
Reacher uśmiechnął się, słysząc to subtelne określenie.
– Kim ty właściwie jesteś? –
spytał staruszek. – Jakimś bokserem?
– Nie – odparł Reacher –
żadnym bokserem.
– Zapaśnikiem? – naciskał
stary człowiek. – Takim jak w kablówce?
– Nie.
– Z pewnością jesteś silny.
Wystarczająco silny, by nam pomóc, jeśli zechcesz. – Wymówił to „zechzesz”, nie
miał przednich zębów.
Reacher nie odpowiedział.
– To kim właściwie jesteś? –
powtórzył staruszek.
– Byłem żandarmem wojskowym
– odparł Reacher. – Trzynaście lat w wojsku.
– Odszedłeś?
– Coś w tym stylu.
– I nie mają dla was pracy?
– Nie taką, jaką bym chciał.
– Mieszkasz w LA?
– Nigdzie nie mieszkam.
Podróżuję.
– My, wędrowcy, powinniśmy
trzymać się razem – mruknął staruszek. – To takie proste. Pomagać sobie
nawzajem, wspierać się.
„Wzbiełać się”.
– Tu jest bardzo zimno –
zauważył Reacher.
– Cholerna racja. Ale
mógłbyś kupić sobie kurtkę.
Stał więc teraz na wietrznym
rogu ulicy, wichura znad morza mroziła go do szpiku kości, a on musiał podjąć
ostateczną decyzję. Sklep z ciuchami czy droga. Przez chwilę się rozmarzył: La
Jolla, tani pokój, ciepłe wieczory, jasne gwiazdy, zimne piwo. A potem: stara
kobieta w nowym klubie B.B. Kinga w Nowym Jorku, na widownię wpada akurat młody
pracownik wytwórni, mający obsesję na punkcie brzmienia retro, podpisują
kontrakt, kobieta nagrywa płytę, rusza w trasę koncertową, piszą o niej w
„Rolling Stone”, zdobywa sławę, pieniądze, nowy dom. Nowy samochód.
Odwrócił się plecami do
autostrady i skulony ruszył w porywach wiatru na wschód w poszukiwaniu sklepu z
ubraniami.
Jaskiniowiec
powrócił :D Moja radość była ogromna.
Ale
spokojnie, wszystko po kolei.
JACK
SPOTYKA M.E. FROELICH, A RACZEJ ONA JEGO
POGRÓŻKI
SZOK
I
SZOK
II
POLOWANIE
NA JELENIE
MOMENT
KIEDY ZORIENTOWAŁAM SIĘ, ŻE SKOŃCZYŁAM KSIĄŻKĘ:
USPOKOIŁAM
SIĘ, BO MAM NA PÓŁCE WSZYSTKIE CZĘŚCI :-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No co tam, jak tam?