środa, 7 maja 2014

• Asterix i Obelix: Misja Kleopatra



Tak siedzę sobie z napojem Bogów (czyli kawą) i staram się nadać swojemu blogowi nazwę. „Abecadło z pieca spadło i zeżarło wolny czas” (pisownia celowa) jest długie, nudne i niesamowicie mnie denerwujące. Założyłam bloga, bo… bo nie wiem w sumie po co :D Chciałam podyskutować o książkach, a raczej plotkować o nich, czasami napisać co oglądam, w co gram. Wyszło jak wyszło - czyli jak zawsze. Częściej zaglądam do innych niż staram się popracować nad ładem, składem, wszelakimi błędami i chaosem w swoich opiniach. Chciałam skasować, ale nie mogę… przyzwyczaiłam się do tego koszmarka jakim jest mój (pożal się Boże) blog. Lubię go, bo jest mój. To w końcu mój chaos, mój brak ładu, składu i sensu. Skąd więc ta nieszczęśliwa nazwa? Ano pomysł na bloga miałam za sobą (w sensie, żeby go założyć, a nie co w nim będzie!), pozostała nazwa. Tak siedziałam, dumałam, włączyłam sobie jakieś internetowe radio i usłyszałam reklamę. Dzieciak chrzanił coś, nie wiadomo co (jak to reklamy ze wzdęciami, zgagą i lekiem na to, żeby panom stanął) i zakończył: abecadło z pieca spadło. Popatrzyłam na zegarek i okazało się, że siedziałam ponad 20 minut nad nazwą. Wymyślanie nazwy, na coś, co nie wiem czym miało być - zżarło mi 20 minut czasu. Jednak postanowiłam to zmienić. Chciałam coś z Kojotem (długo by opowiadać, w skrócie: rozmowy pocztowe z Arkiem od Rick’s Cafe). No i znowu siedzę, znowu wymyślam i znowu jestem bezpłodna umysłowo. Do czego zmierzam. Zaczęłam sobie wypisywać nazwy, jakie przyjdą mi do głowy, w tym i nazwę, którą przypadkowo podsunął mi Arek:

  • Lara co lubi Kojota 
  • zKojotowana 
  • Lara i Otis – misja Kojot

No i się zaczęło. Znowu sobie przypomniałam o filmie: Asterix i Obelix: Misja Kleopatra i we łbie pojawiły się cytaty. Jako, że ten film jest bardziej orgastyczny od innych filmów, postanowiłam podzielić się swoimi ulubionymi cytatami!

Kleopatra: O ile mi wiadomo, o, Cezarze, to nie Rzymianie zbudowali piramidy!
Cezar: Takie tam stożki...
Kleopatra: A Sfinks? A latarnia na Faraos, to co? Badziewie, tak?
Cezar: No nowe to one nie są.
Kleopatra: Czy nowe, czy stare, mój naród jest niedościgniony!
Cezar: No tak... Twój naród, twój naród... Masz grecką krew, kochana, więc o pochodzeniu to mi tu nie kadź co...

Cezar: I co? Portrecik mi machniesz na płasko?

Cezar: Trzy miesiące?
Podwładna Kleopatry: Trzy miesiące?
Służący Kleopatry: Trzy miesiące?
Kot: Na maj?

Palenerkus: Panie kochany,  ja nie architekt, kafle kładę. Każą kłaść to kładę, nie każą - nie kładę.

Szczękościsk: Co to jest, co?
Numernabis: To?
Szczękościsk: Mhm.
Numernabis: W przyszłość patrzę. Zechce pan machnąć pięterko – proszę, nie ma sprawy, bo drzwiczki już przewidziane... A te kafeleczki mucha nie siada! Palenerkus, pozwól no. Powiedz, mucha siada czy nie siada?
Palenerkus: Nie siada...
Numernabis: Nie siada!

Żołnierz: Architekt Numernabis?
Numernabis: Nie... wyszedł. A konkretnie o co chodzi?

Numernabis: Dziwna ta wasza podłoga, nie daje oparcia.



No i znowu płaczę ze śmiechu. Antywirusy, letnie kołnierze z polotem, zupa z brukselek, bez pałacu - nie ma pałacu i takie tam. Nie dam rady wypisać wszystkiego, ponieważ musiałabym przepisać prawie calusieńki film. Jest tylko jeden problem z tym filmem. Zanim zaczął mnie śmieszyć, miałam go obejrzanego 3 razy. Za 5 razy, tarzałam się ze śmiechu przy „Nili, Nilu, Nilu…”. Później to już z górki - śmieszyły mnie gesty, intonacja… no ogólnie wszystko! Myślenie nad nazwą bloga zostawiam sobie na później, teraz idę oglądać. 


2 komentarze:

  1. Hehe :) Ja chyba jednak za mało razy ten film oglądałem i póki co jestem jeszcze na etapie, że jest "ujdzie", ale nie śmieszny jakoś super mocno. Ale tak jak piszesz, to przychodzi z czasem. Wiem coś o tym, bo też mam filmy, które oglądałem po kilkadziesiąt razy i za każdym razem odkrywałem coś nowego :D

    Myśl nad nazwą ;) A u mnie pierwsza reklama z Twojego "polecenia"!

    OdpowiedzUsuń

No co tam, jak tam?