sobota, 24 maja 2014

• "Dziewiątka wygrywa" Autor: Janet Evanovich



Co ja mam zrobić z Tobą Steph? No co, powiedz Ty mi.

Dziewiąta część za mną, a ja znowu: 
  • co rusz wybuchałam śmiechem, 
  • wyczekiwałam wybuchających samochodów, 
  • czekałam na Komandosa 
  • nie mogłam doczekać się uśmiechu gliniarza, 
  • zastanawiałam się jaką dietę tym razem wymyśli Lula, 
  • nie miałam pojęcia w co znowu wpakuje się Śliwka, 
  • no i nie mogłam doczekać się babci Mazurowej.

Tym razem byłam w podwójnym szoku – pierwszy był pozytywny, drugi niestety już mniej.
Stephanie tym razem nie wysadziła w powietrze żadnego samochodu, za to wpakowała niejednego kolesia od Komandosa do szpitala :) Chyba za to ją uwielbiam, bo kiedy ona „bawi się” w łowcę nagród, to świat dookoła niej cierpi i płacze! To jest wspaniałe.


W tej części nasza główna bohaterka ma odszukać człowieka (czyli tak jak zawsze) i małego psa. Jednak nie jest to takie proste, bo w momencie kiedy zabiera się za sprawę – ona otrzymuje kwiaty wraz z liścikami. Niestety w owych bilecikach nie ma wyznań miłosnych, a groźby. Okazało się, że mimowolnie panna Plum bierze udział w grze,  której stawką jest życie. Na domiar złego, zawodników jest kilku, ale tylko ona nie zgłosiła się do zabawy na ochotnika. Sprawa komplikuje się w momencie, kiedy podczas całej tej zabawy ginął ludzie, którzy byli powiązani w jakimś stopniu z poszukiwanym NS-em. Ślad zaginionego prowadzi do Vegas… i nie, nie ma tu „to co dzieje się w Vegas, pozostaje w Vegas”. Kto dołącza do Stephanie? Otóż nie jest to Komandos! Jest to Lula – która nigdy tam nie była, więc nie odpuści podróży, Connie – w końcu to Vegas! No i ochroniarz Śliwki, którego załatwił jej Komandos.

Zabawa przednia, masa akcji, śmiechu i strachu. Niestety od początku wiedziałam kto jest mordercą, jednak nie psuje to całej zabawy, chociażby dlatego, że Lula przemienia się w wampira :)

Jak zawsze polecam.


A TUTAJ macie kilka cytatów z książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No co tam, jak tam?