Oto mój pierwszy „dorosły” komiks, który przeczytałam w całości. Jak przebiegło to spotkanie? Bardzo burzliwie.
Pozwolę sobie zamieścić słowa bardzo znanego pana (w pewnych kręgach) o czym był komiks. Zrobił to tak zgrabnie, że grzechem by było z tego nie skorzystać:
Ładnie, prawda? Brzmi bardzo dostojnie, poważnie i… głęboko. To brzmi tak dogłębnie, że aż odechciało się mi czytać. Każdy z nas wie, że jedni mają życie rodzinne, a inni nie. Jedni mają przesrane w życiu, a drudzy nie. Nie interesuje mnie życie prywatne Superbohaterów. Jeżeli ich rodziny nie są Superbohaterami lub nie pomagają im, to ja mam je w poważaniu. Niech mi dadzą krótką wzmiankę, a później lećmy dalej. Już sobie wyobraziłam te rozmowy:
- ale kochanie, ja się tak o ciebie boję
- nie możesz zostać w domu?
- i co z tego, że niosłeś ją, bo umierała?! Mógł ją nieść ktoś inny!!
- nie obchodzi mnie, że ratujesz świat! Mieliśmy dzisiaj iść do mojej mamusi! Wracaj tu natychmiast!
- a jak ten mięśniak dzwoni, to zawsze odbierasz!
Jednak tak przeglądałam te ilustracje i stwierdziłam, że może dam radę? No sami zobaczcie:
- ale kochanie, ja się tak o ciebie boję
- nie możesz zostać w domu?
- i co z tego, że niosłeś ją, bo umierała?! Mógł ją nieść ktoś inny!!
- nie obchodzi mnie, że ratujesz świat! Mieliśmy dzisiaj iść do mojej mamusi! Wracaj tu natychmiast!
- a jak ten mięśniak dzwoni, to zawsze odbierasz!
Jednak tak przeglądałam te ilustracje i stwierdziłam, że może dam radę? No sami zobaczcie:
SĄ PIĘKNE!
No cóż, kilka rzeczy mi nie pasowało, ale historia jako całość była rewelacyjna. Co mi nie pasowało? Nie lubię jak pokazują mi niesprawiedliwość wobec jednej z osób, jak ją upokarzają, mieszają z błotem, a później wszyscy są zdziwieni, że ten ktoś wziął sobie „tych sprawiedliwych” za cel. Nie pasowało mi zaślepienie niektórych bohaterów, ale reszta? Palce lizać.
Dostaliśmy tylu bohaterów, że aż ciężko zliczyć. Nie odczuwa się przesytu, ze względu na świetnie ułożoną fabułę, która pomaga we wszystkim się połapać. Niektóre postacie były mi bardzo dobrze znane, o innych tylko słyszałam, ale i byli tacy, których spotkałam po raz pierwszy. Ta ogromna plejada gwiazd próbuje odnaleźć tożsamość osoby, która zaczyna mordować im rodziny. Było naprawdę ekscytująco! Cały czas coś się działo, nawet jak pokazywane były urywki z przeszłości. Napięcie rosło, pytania się mnożyły, kolejne osoby ginęły, by po chwili następna bliska osoba któregoś z Herosów dowiedziała się, że będzie następna. Sama nie wierzę, że to piszę, ale zaczęłam się z nimi wszystkimi zżywać. Te relacje rodzinne, były takie… zwyczajne. Widać było pracę nad domowym ogniskiem zarówno tych z mocami jak i zwykłych śmiertelników. Widać było jak Superbohaterowie muszą połączyć chęć niesienia pomocy z bezpieczeństwem swoich rodzin. A co dostają w zamian? Jedna scena chyba to najlepiej wyjaśni:
„Nikogo nie dziwi, że żałobnicy przybyli nawet z odległego Star City. Niektórzy oddają honory Sue. Inni składają kondolencje Ralphowi. Niestety, inni przyszli po to… żeby nam się przyjrzeć.”
Jak wspomniałam wyżej, moje starcie z komiksem było burzliwe. Przy jednej scenie się wzruszyłam. Poważnie, miałam łzy w oczach :D Bezsilny Batman i rozpacz na twarzy pewnego dzieciaka, naprawdę mnie poruszyło. Przy innej aż chciałam krzyknąć „ty debilu”, przy kolejnej się śmiałam, przy następnej wstrzymywałam oddech, a i były momenty, kiedy nie za bardzo wiedziałam o co chodzi. Do teraz nie wiem dlaczego ta z New Earth nie mogła krzyczeć mając szmatę na głowie (szmata jako materiał, nie osoba) i dlaczego niektórzy nie mogli sobie nadać nowej nazwy czy zrobić swojego kubraczka (wcześniejszy bohater miał takie same moce, więc ten nowy nazywał się tak samo i miał te same ciuszki).
Ciężko mi było się rozstać z tym wszystkim, ciężko mi było przyjąć do wiadomości, że komiks się skończył. Rozwiązywałam sprawę z Superbohaterami, poznawałam jej kolejne szczegóły, poznałam trochę życie Herosów od zaplecza i stali się mi bliscy. Nagle dostali twarz i człowieczeństwo. Niby coś, co miało być dla mnie takie oczywiste, okazało się zupełnie inne. Cieszę się, że swoją przygodę z komiksem zaczęłam od tej pozycji. Jednak nie wiem czy „Kryzys tożsamości” spodoba się tzw. starym wyjadaczom, bo skoro ja się połapałam, to dla nich może być to komiks strasznie „łopatologiczny”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No co tam, jak tam?