Imiona i nazwisko:
Jack Reacher
(drugiego imienia nie ma)
Narodowość:
Amerykańska
Urodzony:
29 października
Charakterystyczne dane:
195 cm; 99-110 kg; 127 cm w klatce piersiowej
Wykształcenie:
Szkoły na terenie amerykańskich baz wojskowych w Europie i na Dalekim Wschodzie; Akademia Wojskowa West Point
Przebieg służby:
13 lat w żandarmerii armii Stanów Zjednoczonych; w 1990 zdegradowany z majora do kapitana, zwolniony do cywila w randze majora w 1997 roku
Odznaczenia służbowe:
Wysokie:
Srebrna Gwiazda, za wzorową służbę Service Medal, Legia Zasługi
Ze środkowej półki:
Soldier's Medal, Brązowa Gwiazda, Purpurowe Serce
Z dolnej półki:
„Junk awards”
Matka:
Josephine Moutier Reacher, ur. 1930 we Francji, zm. 1990
Ojciec:
Żołnierz zawodowy, korpus piechoty morskiej, służył w Korei i Wietnamie, zm. 1988
Brat:
Joe, ur. 1958, zm. 1997; 5 lat w wywiadzie armii Stanów Zjednoczonych; Departament Skarbu
Ostatni adres:
Nieznany
Czego nie ma:
Prawa jazdy; prawa do zasiłku federalnego; zwrotu nadpłaconego podatku; dokumentu ze zdjęciem; osób na utrzymaniu
------------------------------------------------------------------------------------
Jack Reacher przyjeżdża do miejscowości Margrave, aby wypocząć i przy okazji poszukać informacji na pewien temat. Po kilku chwilach spędzonych w mieścinie, Reacher zostaje aresztowany pod zarzutem popełnienia zabójstwa. Trafia do więzienia, na poziomie śmierci, czyli tam gdzie przebywają osoby skazane na dożywocie. Ewidentnie ktoś chce się pozbyć Jacka z miasteczka... nie wiem co za kretyn pomyślał, że mu się to uda, ale nadzieja matką głupich, a każdą matkę kochać trzeba..
Dzieje się dużo i to w krótkich odstępach czasu. Wszystko się fajnie rozkręca i nabiera tempa. Jedno nie podobało się mi od samego początku. Za dużo w życiu się naczytałam i naoglądałam, żeby nie zwrócić uwagi na fakt, iż jak dostajemy pięknie zadbane miasteczko, to trzeba szykować się na machlojki. Czyli jak mówi stare chińskie przysłowie "Widzisz małe, piękne, zadbane miasteczko? To wiedz, że coś się dzieje!". Owszem, przekręty były, jednak przerosły moje najśmielsze oczekiwania.
Książka ma charakterystyczny klimat i jest on naprawdę surowy. Fabuła trzyma w napięciu, jednak sama postać głównego bohatera nie do końca przypadła mi do gustu.
Dzieje się dużo i to w krótkich odstępach czasu. Wszystko się fajnie rozkręca i nabiera tempa. Jedno nie podobało się mi od samego początku. Za dużo w życiu się naczytałam i naoglądałam, żeby nie zwrócić uwagi na fakt, iż jak dostajemy pięknie zadbane miasteczko, to trzeba szykować się na machlojki. Czyli jak mówi stare chińskie przysłowie "Widzisz małe, piękne, zadbane miasteczko? To wiedz, że coś się dzieje!". Owszem, przekręty były, jednak przerosły moje najśmielsze oczekiwania.
Książka ma charakterystyczny klimat i jest on naprawdę surowy. Fabuła trzyma w napięciu, jednak sama postać głównego bohatera nie do końca przypadła mi do gustu.
Jakby to była moja pierwsza przygoda z Reacherem, to zapewne nie pokusiłabym się o kolejne książki. Zupełnie
do tego faceta nie pasuje mi blues, przesyłanie całusów, klepanie po
plecach… a tym bardziej podskakiwanie z radości, czy też płakanie ze
szczęścia. Nie i koniec! Jako, że wcześniej przeczytałam czwartą część, nim sięgnęłam po pierwszą, z zadowoleniem stwierdzam, że koleś się wyrobi :D Także zachęcam do tej lektury.
------------------------------------------------------------------------------------
Drugi tom o JR.
Stare chińskie przysłowie mówi "Karma to dziwka!" i trudno się z tym nie zgodzić. Jack Reacher, chcąc pomóc pani, która właśnie twarzą miała się spotkać z asfaltem (chodzi o rodzaj nawierzchni), w nagrodzę został uprowadzony razem z panią potkniętą. Coś w porwaniu jednak nie gra. Pani niezdara jest agentem FBI, jednak to nie jest powód, aby zgarniać ludzi z ulicy! Ale wyszło szydło z worka i okazało się, że pani z Federalnego Biura Śledczego ma bardzo wpływowego tatusia, a głównodowodzący całym zamieszaniem szykuje zacną niespodziankę na 4. lipca. W tym tomie dostaliśmy prawie wszystko: porwanie, kradzież broni (i to nie byle jakiej broni!), politykę, niezadowolonych obywateli, nowe/stare państwo, FBI, wojsko, policję, pożary, morderstwa... no do wyboru do koloru! Jestem pewna, że każdy znajdzie coś dla siebie. Pomimo natłoku wszystkich wymienionych przeze mnie czynników, nie czułam się przygnieciona, wręcz przeciwnie – zastanawiałam się, co i kto jeszcze jest wplątany w całą sprawę.
Jak dla mnie stanowczo za dużo opisów. Były one średnio ciekawe i bardzo często nic nie wnosiły do danej sytuacji. Jednak jak się przez nie przebrnie, ewentualnie przymkniemy na nie oko, to zostanie nam ciekawa książka... no i ta ułańska fantazja głównego bohatera :D
Jak dla mnie stanowczo za dużo opisów. Były one średnio ciekawe i bardzo często nic nie wnosiły do danej sytuacji. Jednak jak się przez nie przebrnie, ewentualnie przymkniemy na nie oko, to zostanie nam ciekawa książka... no i ta ułańska fantazja głównego bohatera :D
"Podobnie jak wszystkie plany oparte na geografii i ten stworzono na podstawie map. I jak wszystkie takie plany był równie dobry jak sama mapa. A ta, jak większość innych, okazała się nieaktualna."
------------------------------------------------------------------------------------
Trzeci tom o JR.
Jack Reacher dowiaduje się, że ktoś go bardzo mocno poszukuje. Poszukiwaczem jest prywatny detektyw, działający na zlecenie pewnej kobiety. Jack nie zna ani jednego ani drugiego osobnika, także śmierć jednego z nich jakoś specjalnie go nie ruszyła. Po pewnym czasie okazuje się, że babkę zna dość dobrze, nawet bardzo dobrze (jeśli wiecie co mam na myśli).
Opowieści o Reacherze naprawdę się rozkręcają i Jack trafił na bardzo mocnego przeciwnika. Tym razem zwrot „książka naszpikowana akcją” zmieniła swój wydźwięk. W stosunku do poprzednich tomów, było dużo mniej mordobicia, broni, taktyki, a dużo więcej zagadek do rozwiązania. Co ciekawe, taka opcja wcale nie sprawiła, że czułam się rozczarowana - wręcz przeciwnie! Takie zabiegi sprawiają, że nie nudzę się czytając kolejny tom jakiejś serii. Było kilka chwil kiedy przewracałam oczami, a na usta cisnęło się "ja pierdole, Amerykanie - ta ich miłość do ojczyzny i do bliźniego". Na całe szczęście nie było tego dużo, więc książkę czyta się rewelacyjnie.
Wyjątkowo dużo marudzisz jak na tę niezachwianą, deklarowaną miłość do Riczera :D Będziesz tak leciała z opisami do końca serii? Ile to ma właściwie części?
OdpowiedzUsuńMyślałem, że będzie recka tej co dzisiaj przeczytałaś, ale też jest spoko :D I asfalt? Serio? Co za rasistowska sugestia! Gdzie tu się daje lajka? :D
Kocham Riczera, ale niekoniecznie jego podskoki, tańce radości czy też niektóre opisy :D Ale ziomek jest fantastyczny! Przywali, dowali, połamie... zabije! Jego nie można nie kochać!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, gdzie jest chińskie przysłowie do trzeciej części? Dostałam wybrakowaną notkę na Skrybie. ;/
OdpowiedzUsuńNi znalazłam odpowiedniego przysłowia XD
OdpowiedzUsuńTak się właśnie kończy ignorancja. I za co Reacher ma na Ciebie polecieć? ZA CO? Proszę, wykaż się.
OdpowiedzUsuńStare chińskie przysłowie mówi "Nigdy nie wchodź do tej samej rzeki!" ooo ten pasuje do pierwszego akapitu :D
OdpowiedzUsuńOk, tymczasowo się zrehabilitowałaś.
OdpowiedzUsuńNo pewnie że tak :D Toż takie karanie to sama radość :D
OdpowiedzUsuńStare chińskie przysłowie mówi: "nigdy nie ufaj starym, chińskim przysłowiom" ;)
OdpowiedzUsuń"Wszystkie drogi prowadzą do Pekinu!"
OdpowiedzUsuńKAAARAAAA!
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie zamierzasz stawiać zbyt dużego oporu :/ Szkoda - byłoby więcej emocji... :(
OdpowiedzUsuńMoje ulubione z chińskich: "Kto pod kim dołki kopie, ten pójdzie siedzieć za dywersję państwowej gospodarki rolnej"
OdpowiedzUsuńPiękne przysłowie! Muszę sobie gdzieś zapisać...
OdpowiedzUsuńDobra, mogę zacząć się bronić. Czy mam może
OdpowiedzUsuń- prosić o litość?
- wzywać pomocy?
- wyzywać?
- prosić o więcej?
Tak na zmianę - po troszku wszystkiego :D To znaczy myślę, że możemy te podpunkty realizować po kolei - powinno się jakoś udać ;P
OdpowiedzUsuńI takie z morałem...
OdpowiedzUsuńNadejdzie taki dzień, że inni będą mi robić dobrze, a nie ja im... nadejdzie...
OdpowiedzUsuńTaaa :D
OdpowiedzUsuńNo proszę, proszę :) Co za zbieg okoliczności. Jakby mi się właśnie wydawało, że ktoś tu cały czas mówi o Riczerze... teraz już sobie przypomniałem kto :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie tylko, czy Riczer by wczoraj lepiej od Kamila skoczył, żeby takiej siary nie było?:| Jak tak, to może następna część niech się dzieje na olimpiadzie w 2018 roku :]
Jakby miał syna, to syn byłby już u mnie przywiązany do łóżka, a jakby miał córkę, to by się okazało, że jednak wolę panie :D
OdpowiedzUsuńJuż niedługo będziecie mogli mieć zaszczyt i poczytać znowu o Riczerze :D Nie dziękujcie! naprawdę! Ja wiem, że też go uwielbiacie.
OdpowiedzUsuńStare chińskie przysłowie mówi: "Chciała byś!"
OdpowiedzUsuńChciaaaała, chciałabym, chciałaaaa.
OdpowiedzUsuńNo to muszem Ciem rozczarować, to tylko zwykły zwyrol. Nie lubimy go :]
OdpowiedzUsuńSzczerze? Tylko Ty go nie lubisz :D
OdpowiedzUsuńMoze sie to okazac prawda, bo w tym, niestety mizernym towarzystwie, jedynie ja cechuje sie gustem i dobrym, wyrobionym smakiem :]
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to ważne, ale nas jest więcej. Więc to my się znamy :D
OdpowiedzUsuńAle spoko, za to Ty masz rację ze Śliwką! Więc nie przeżywaj za bardzo... Nie zmienia to faktu, że i tak się nie znasz!
OdpowiedzUsuńXD
Czyli, ze Riczet - si, Sliwka - be?
OdpowiedzUsuńNie :D Jedno i drugie są ok, tylko, że przy Śliwce nie mogę Ci napisać, że isę nie znasz XD
OdpowiedzUsuńHmm... no to teraz wreszcie zaczynasz mówić jak prawdziwa kobieta :) Nic nie rozumiem xD
OdpowiedzUsuńMogę jeszcze zmienić zdanie, więc nie kuś losu!
OdpowiedzUsuńAle że niby dlaczemu? Lubie kusić :P
OdpowiedzUsuńSam się prosiłeś.
OdpowiedzUsuńTwój gust ssie!
http://gallery.fanserviceftw.com/_images/fd828ac3ecf9961aad489258a9218e29/11514%20-%20animated_gif%20charlton_heston%20laughing%20planet_of_the_apes%20reaction_image.gif
:]
OdpowiedzUsuńTe, no ale nie mów. Gif jest zajebisty :D Nawet nie wiesz, jaka jestem z siebie dumna! :D
OdpowiedzUsuńMój jest świetny, masz rację :D
OdpowiedzUsuńAle jen Twój, to co za kasztan jest ? To z jakiejś Planety Małp? Bo coś mi świta ale nie mogę połączyć wszystkich tropów w jedną spójną całość :|
Nie, twój gust jest poniżej poziomu rowu Mariańskiego! To gif jest swietny!
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaje, że to planeta małp... ale palca sobie uciąć nie dam.
Trochę skomplikowane te relacje rodzinne... jesteś pewna, że nie mówisz o rodzinie Borgiów? :P
OdpowiedzUsuńNo to skoro Ty masz gust z planety malp to o czym my tu rozmawiamy :]
OdpowiedzUsuńNie mój drogi, nawet ziomuś z planety małp się z Ciebie śmieje!
OdpowiedzUsuńWiesz jak jest, człowiek jest w stanie zrobić wszystko, żeby być bliżej kogoś XD
OdpowiedzUsuńOby go malpy pozarly! No cham, normalnie cham!
OdpowiedzUsuńSpróbuj może kiedyś sam przeczytać książkę, a nie prosisz się Gieni! Kunegunda najzwyczajniej może też lubić Riczera i jest o niego zazdrosna. Także moim zdaniem, wszystkiemu jest winna Genowefa.
OdpowiedzUsuńNo, ale że niby o co Tobie rozchodzi się?;> Że niby ja książek nie czytam?;> Czy zazdrościsz, że umiem Gretsien wykorzystać ?;P
OdpowiedzUsuńDobrze, ze Gretsien, a nie Heidi, Heidi!
OdpowiedzUsuńGretsien jakos tak przyjemniej brzmi ;)
OdpowiedzUsuńAle Heidi, Heidi miała swój film... a nawet serię filmów XD
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiem. Nie lubie niemieckiego kina :]
OdpowiedzUsuńA oglądałeś, że nie lubisz? Ja tam widziałam dobre niemieckie filmy, np. Okręt z 1981 roku... Teraz Heidi, Heidi może furory by nie zrobiła, ale świeciła trumfy w swoich latach :P
OdpowiedzUsuńOgladalem ze dwa. Nawet niezle, ale to nie zmienia faktu, ze nie lubie niemieckiego kina :]
OdpowiedzUsuńTeraz na przyklad mecze sie z Teoria wszystkiego, bo chce miec jak najwiecej obejrzanych filmow przed gala, ale po godzinie mam juz troche dosc :/
Z Boyhooda i Selmy w ogole zrezygnuje. Ciekawe czy gdzie z za darmow polskiej telewizji bedzie mozna zobaczyc relacje?:|
Nie mozesz powiedzieć, ze czegoś nie lubisz widząc tylko dwa filmy! Kiedyś niemieckie kino znane na cały świat! A cały świat nie może się mylić :P
OdpowiedzUsuńjuz to ustalilismy, ze moze ;)
OdpowiedzUsuńNie, ustaliliśmy, że nie masz gustu XD
OdpowiedzUsuńZupelna nieprawda to jest :)
OdpowiedzUsuńMożemy tak do usranej śmierci ciągnąć tę rozmowę :D Ja wiem swoje, Ty wiesz swoje (choć racji nie masz)...
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńOk, obejrzalem. Ciekawy film. Musze przyznac, ze nawet mi sie podobal. Pewnie dlatego, ze nke niemiecki xD
Ale jaki film? Hiedi, Heidi? Bo był jeszcze jeden o Heidi z tysiąc dziewięćset trzydziestego któregoś. Opowiada o zupełnie innej Heidi. Jednak to właśnie ten film widziałam. ten Heidi, Heidi, to tylko fragmenty... jest ok, ale szału nie ma :D
OdpowiedzUsuńJaka hajdi hajdi?:> Co też Ty bredzisz?:|
OdpowiedzUsuńNo bo piszesz, ze widziałeś ten film. Także pytam: jaki film widziałeś.
OdpowiedzUsuńNo Teorię wszystkiego obejrzałem. A takiego filmu co piszesz tej Heidi, Heidi to nawet nie ma w interntach :P
OdpowiedzUsuńBawarskie przypadki Heidi Heidi czy jakoś tak :D Co do teorii wszystkiego, to na FW nie pisze, żeby był to niemiecki film...
OdpowiedzUsuńNo bo nie byl :) a z bawarii to lubie tylko BMW, sorrki za moj gust :P
OdpowiedzUsuńObejrzyj "Okręt". Nawet nie wiesz jakie miałam wyrzuty sumienia po tym filmie, że "kibicowałam" faszystom. Mocny film, zwłaszcza, że bardzo emocjonalnie podchodzę do filmów wojennych, także nie dość, ze jak zawsze przez około miesiąc chodziłam wyprana, to jeszcze ten kac moralny...
OdpowiedzUsuńOk, obejrze... Kiedys :) na razie mam nowego Flasha, Arrowa i Agent Carter wiec spokojnie powinno starczyc do gali Oscrow xD
OdpowiedzUsuńTeraz tak na poważnie :D To naprawdę dobry film. Mocny, bardzo dobrze zagrany. Nie twierdzę, że wstrząśnie ten film Tobą jak mną, bo ja płaczka jestem, zawsze przeżywam, wczuwam się - dlatego staram się omijać szerokim łukiem filmy, seriale i książki, które kopią w psychikę, bo ja to odczuwam dwa razy bardziej niż powinnam. Jednak zawsze patrzę na jakieś pozycje nie tylko ze swojej perspektywy. Wtedy oceniam nie jak coś na mnie wpłynęło tylko ogólnie. W przypadku filmu/serialu: aktorstwo, muzykę, zdjęcia (czy tam montaż), zarys fabuły. W książkach jak zostały opisane postacie, jak się ma historia, język, styl. Jestem przekonana, że "Okrętowi" dasz minimum 7/10. Sama dałam mu 9, choć miałam ochotę dać 15 :D Dziewiątka stąd, że do tej pory mam za złe filmowi trzymanie kciuków pierdolonym faszystom :P To naprawdę dobry film, jestem pewna, że spodobałby się wszystkim. Godny uwagi. także zachęcam do obejrzenia tego filmu z czystym sumieniem.
OdpowiedzUsuńJa nie przecze, ze ten film jest naPrawde rewelacyjny. I wcale nie uwarzam, ze mi sie nie spodoba. Chyba nawet juz kiedys o nim slyszalem. Jednak na razie nie mam w planach tego obrazu i poki tak sie nei stanie to go nie obejrze , ale zapamietam, ze o nim wspominalas ;)
OdpowiedzUsuń