niedziela, 8 lutego 2015

• "Facet na telefon" Autor: A.J. Gabryel



Zawiodłam się i nie zawiodłam. Jakiś czas temu trafiłam na fragment „Kusiciela”, którego autorem jest A.J. Gabryel. Wydawnictwo Filia pokazała ten oto link:
także kto chce niech czyta (ciągle nie mogę przeboleć tych czereśni). Od słowa do słowa okazało się, że koleżanka z pokoju w pracy ma część pierwszą, ja kupiłam część drugą (jak to mówią: nic w przyrodzie nie ginie i w życiu nie ma nic za darmo). Trochę mnie zdziwiło, że moja własna, prywatna i jedyna współlokatorka pracowa - nie dość, że posiada książkę, to jeszcze mi ją poleca. Myślałam, że ma gorączkę, może nawet przywaliła w coś głową, ale mówiła składnie, rzeczowo i wydawała się pewna tego co do mnie mówi. Stwierdziłam, dobra, swoje wiem i nie ze mną te numery. 
 
I wiecie co? Miała rację. Książka jest naprawdę niezła! Do arcydzieła jej brakuję i to dość sporo, bo przede wszystkim ciężko tę książkę zakwalifikować jako literaturę erotyczną, piękną czy tam romans. Ja bym ją podczepiła pod obyczaj. Żeby nie było - seksu w seksie jest dużo, jest on zróżnicowany (nawet bardzo) i ogólnie jest wszędzie. ALEEEE główny bohater jest męską prostytutką i opisuje swoje życie. Poznajemy jego myśli, które z seksem mają mało wspólnego (no oprócz tego, że się podnieca). Jakie to są myśli? Adam (główny bohater) rozmyśla, planuje, przygotowuje „scenerie” do kolejnego spotkania z kolejną klientką. Automatycznie przestałam szukać w tej książce czegoś, co mogłoby wywołać u mnie: szybsze bicie serca, przyspieszenie tętna czy cokolwiek innego. Siedzę, czytam i nachodzą mnie różne pytania, np.
1. dlaczego część babek nie skorzysta z porady psychologa,
2. dlaczego część z nich usprawiedliwia się przed Adamem,
3. po co ktokolwiek opowiada mu o sobie.
Ad. 1. Były trzy babeczki, które zamiast korzystać z usług wywoływacza orgazmów, powinny udać się do psychologa. Nie, nie chodzi mi o ich fantazje erotyczne - te kobiety wręcz na czole miały napisane POTRZEBUJĘ POMOCY PSYCHOLOGA. Szkoda mi było tych pań, ich problemy wydawały się tak zwyczajne, a jednocześnie tak przytłaczające.
Ad 2. Idąc do sklepu ze sprzętem komputerowym, mówię co potrzebuję. Sprzedawca daje mi, to czego szukam, bądź odsyła mnie z kwitkiem. Nie opowiadam mu jak zepsułam „to coś”, jak ktoś zepsuł mi „to coś” czy jak „to coś” popsuło się samo. Nie tłumaczę się z tego, bo po co? Sprzedawcy to nie obchodzi, uwierzcie mi, on to ma w poważaniu.
Ad. 3. Jak poszłabym do sklepu ze zdrową żywnością, to na wstępie powiedziałabym, że teren jest mi nie tyle co obcy, co zupełnie nieznany. Na tym bym skończyła, bo po cholerę się rozdrabniać. Po co mówić, dlaczego nie korzystałam ze zdrowej żywności? Nie rozrzewniam się nad tym, jak to kiedyś wystarczył mi schabowy, a teraz potrzebuję dorodnej pomarańczy, żeby zaspokoić swój wewnętrzny głód. Sprzedawcę to gówno obchodzi! Choćby nie wiem jak był dla Was miły, jakby wydawał się zafascynowany Waszą opowieścią… on dalej będzie miał to w dupie :) Wiem coś o tym, bo sama pracowałam w sklepie :D Można chwilę pogadać, zawsze przez to trochę się umili czas w robocie, ale na litość wszystkich bożków – nie wchodźmy w szczegóły! Jednak niektóre babeczki, stwierdziły, że opowiedzą o swoim życiu. No cóż…




Na tym polega problem tej książki. Praca to praca. Jak cały czas ktoś Ci ciągle opowiada o niej, to nieważne jak byłoby „egzotycznie” na samym początku, to z czasem Ci to powszednieje i staje się czymś zwyczajnym. Więc zamiast zadać opowiadającemu pytanie „takie coś kogoś kręci?” pytasz „jak Ci się udało to na siebie założyć?!”. Także przykro mi - nie jest to książka, z której można się ponabijać, nie jest to książka, o której można powiedzieć: pornol, żenujący romans, słabość nad słabościami czy też "ma ktoś numer do Adama?". To opowieść o facecie, który zarabia na życie uprawiając seks. Naprawdę dobra opowieść.

„Pomyślała, że jeśli się zdecyduje na spotkaniem to tym razem nie będzie żadnej rozmowy, zwierzeń, wywnętrzania się, żadnego spotkania w kawiarni. Zapłaci mu za goły seks, tak jak inne. Postara się zdystansować patrzeć na niego takiego, jaki jest, na męską dziwkę, która robi to codziennie z inną. Choć, co dziwne, w jego towarzystwie zupełnie nie miała wrażenia, że jest jedną z wielu. Czuła się jak ta jedyna. Najważniejsza. Niepowtarzalna.”

„Za chwilę będę wyglądać jak przerośnięta pijawka.
Chciał nie chciał, zaczynam się rozbierać. Wiem, że oczekuje ode mnie, abym się wbił w ten czarny, lakierowany kostium. Składa się jednoczęściowego kombinezonu, który muszę na siebie naciągnąć i maski na twarz. Moim zdaniem będę wyglądał bardziej komicznie niż pociągająco, ale cóż, klientka rządzi.”

„Myliłem się, Teraz wiem, że się nie znienawidzą. Nadal tego nie rozumiem, no cóż, najwyraźniej elastyczność ludzkiej seksualności i tolerancji jest większa, niż myślałem i dużo bardziej skomplikowana. Każdy ma własny uzdrawiający eliksir, oni go znaleźli i najwyraźniej im służy.”

„Niemal każdego dnia wykradali dla siebie kilka minut. Byli ostrożni, bardzo uważali, okazało się jednak, że za mało. Podczas jednego z tych spotkań nakryła ich żona Emila.
Zarzygała dywan.
Nie wiedział, kto z ich trójki czuł się najgorzej.”

40 komentarzy:

  1. Robota jak robota. Worek z narzędziami na plecy i do boju... Chociaż też nie zazdroszczę facetowi, bo natyrać się trzeba i nie oszukujmy się - zwykle trzeba "walić głupa" :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Grunt, żeby walić dobrze i klientki i głupa!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma to jak rozmowa na poziomie między dwojgiem kulturalnych ludzi :]

    Ale, że tak na marginesie zapytam, bo ostatnio u mnie słabo z "ogarnianiem", o co chodzi z tym "waleniem głupa"?;> Że niby, żeby dobrze walić kobitkę - posługując się waszą terminologią - trzeba udawać debila? Czyli zniżyć się do poziomu osoby walonej?;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak od razu zniżyć do poziomu walonej! No ja Cie proszę! :P Panie potrzebowały - panie dostały :D I te panie były normalne, poważnie, nie ściemniam. Nie chodzi o walenie debila, a walenie głupa, czyt. walona myśli, że główny bohater jest tak napalony, bo ona jest taka fajna :D No i poza tym, nie wszystko musi kręcić walącego, co chce otrzymać walona... zaczyna mi się ciężko operować słowem "walący/walona" :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Teeee mam to. Może faktycznie chodziło mu o walenie głupa jako posuwanie głupa... ale nie sądzę. On chodzi po parkach ubrany tylko w płaszcz :D Jakby szukał głupa, to by nie musiał szlajać się po parkach... chociaż nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem.

    OdpowiedzUsuń
  6. A widzisz, jak to czasem łatwo samemu sobie strzelić w kolano używając brzydkich i nieporęcznych słów. Jednak przechodząc do meritum, teraz już rozumiem akcję z "waleniem głupa", czyli mówiąc językiem ludzi cywilizowanych udawaniem, że podoba nam się coś co w gruncie rzeczy może nas gówno obchodzić, bądź nawet odstręczać. Nie rozumiem natomiast po co takie książki czytać?:| I tutaj znów przychodzi kolej na naszą najelokwentniejszą w internetach właścicielką bloga o "Coś tat, coś tam Kojota" :)


    ... do pieśni!

    OdpowiedzUsuń
  7. Spieszę z odpowiedzią :D Miało być śmiesznie, miało być... nie będę się rozpisywać:
    http://cynamonowykacik.blogspot.com/2014/10/sherrilyn-kenyon-rozkosze-nocy-kaszana.html

    albo tak jak we fragmencie książki "Kusiciel". Miałam się z tego śmiać, miałam napisać, że czytam ciągle to samo "jaka to ona fajna, jaki to on fajny". No miałam się najzwyczajniej ponabijać z książki... i coś mi nie wyszło. Ja w ogóle nie rozumiem czytania biografii, obyczajów, melodramatów itp. A to jest takie 3w1 wydaje się to być biografią, obyczajem i melodramatem. Czyta się dobrze, szybko. Jak napisałam w opinii, jest to o dziwo dobra książka. Czy warta polecenia? Bo ja wiem... nie wiem, poważnie. Jeżeli nie chcesz czytać o tym jakie babki mają zachcianki, jak to wygląda od strony opłacanej, to nie czytaj :D Ale jak się trochę zastanawiasz, to spróbuj. Nie sądzę, żebyś walił głową w ścianę i płakał krzycząc "jak to coś kurwa mogło zostać wydane!"

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie, nawet ani chwili się nie zastanawiam, więc na pewno nie sięgnę po tę książkę ;) Ale znam jedną osobą, która chyba ją czytała, będę musiał zapytać jakie ona ma wrażenia po lekturze, i co skłoniło ją do sięgnięcia po tę książkę.



    Swoją drogą, jeśli już miałbym się dowiadywać jak wygląda życie męskiej dziwki, to wolałbym serial "Wyposażony".

    OdpowiedzUsuń
  9. "Wypożyczony" brzmi.... brzmiii :D Aaaaa nieważne :D
    A co miało skłonić? Ciekawość? Czasami tak jest, czytasz opis i stwierdzasz, ze spróbujesz. Ja tak miałam z wampirami. Stwierdziłam, że i ja przeczytam.... myślałam, ze się przekonam. Na wiele książek (bo ciężko coś stwierdzić po jednej), tylko jedna seria mi podpasowała, choć i tą schrzanili. No jakoś nie podchodzą mi. Tu miałam się pośmiać i się nie pośmiałam. Przeczytałam też i drugi tom. Jednak nie zamierzam szukać książek w podobnych klimatach. Aż tak mnie to nie ciekawi, chociaż jestem zadowolona, że trafiła mi się ta lektura.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hehe, ile ja wam radości sprawiłem tym komentarzem :D Takie przemyślenia, takie analizy :P
    W parku szukam inteligentnej, kulturalnej dziewczyny z dobrego domu. A że nie mam na sobie ubrań, to już inna sprawa. Proszę mi tu nie imputować, że mnie byle "głup" zadowoli :D

    OdpowiedzUsuń
  11. MIAŁAM RACJĘ! Widzisz? WIDZISZ ŁUKASZ?! Tylko ja w Ciebie wierzę, tylko ja!

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam, ale przez łzy wzruszenia nie za bardzo widzę klawiaturę, więc nie mogę Ci nic odpisać... :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Po jakiemu Ty do mnie świergoczesz? Nie mam pojęcia co to znaczy, ale brzmi jak erotyczna propozycja. Sory, ale nie mogę. Terminarz mam zajęty w tym tygodniu ;(

    OdpowiedzUsuń
  14. Szczeniak? Dobra, teraz to się obraziłem - jeszcze ani razu nie obsikałem niczyjej kanapy. A jeśli usłyszysz coś innego, to pomówienia...

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie kuś losu, bo zapytam twoich rodzicieli... jestem pewna, że obsikałeś :D I wiesz co będzie najgorsze w tym wszystkim? Że Ty nie byłeś wtedy przywiązany i jeszcze pewno mają z tego jakieś zdjęcie :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Łaski bez!
    Pomidora mam jednego w lodówce i nie oddam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kara musi być! Interpretuj to jak chcesz :D

    OdpowiedzUsuń
  18. "Wyposażony" napisałem,a nie wypożyczony :P
    Czytać to trza umić, ale przy takich gniotach to jedynie w analfabetyzm wtórny można popaść :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Chodziło mi o wyposażonego :D Napisałam jak napisałam... ja pisać nie potrafię. Odwal się od kaszany :D Sam natrafiasz na kaszany i to z własnej nieprzymuszonej woli :D

    OdpowiedzUsuń
  20. A Wy wciąż o jednym...łaski, bita śmietana, pomidory, zasikane kanapy... O książkach dyskutować! I to migiem! /dyktaturka...sasasa/

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie dość, że czytać, to jeszcze pisać nie umie... Załamka normalnie, załamka /ręce mnie odpadły.../

    OdpowiedzUsuń
  22. Korzystając z okazji, że Łukasza nie ma, powiem Ci, że jego laska ma z nim dobrze. Za każdym razem nie wiem co mam komu kupić, a z nim? Kupisz mu pomidora, bitą śmietanę, obsikasz mu kanapę i będzie szczęśliwy. Ławo i tanio go uszczęśliwić :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Ale, że niby co jeszcze innego może odpaść?:/ Nos...?

    OdpowiedzUsuń
  24. W sumie racja. Ale tak jest tylko z jednostkami ....nymi, więc nie każdy ma tyle szczęścia :/ Ja ostatnio chciałem F50 i to nie koniecznie z zasikanymi kanapami, ale nikt się nie szarpnął :(

    OdpowiedzUsuń
  25. Aaaa! Uszy! No uszy to tak, zdecydowanie tak!

    OdpowiedzUsuń
  26. A ja chciałam
    https://image.adam.automotive.com/f/33599190/mdmp-1008-01-o+1965-ford-mustang+mustang.jpg

    albo

    http://gearheads.org/wp-content/uploads/2013/11/1965-impala.jpg?34dab0

    nawet resoraka nie dostałam....

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak mi kupisz F50, to możesz se zasikać te kanapy - jakoś to przeżyję :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Buahahaha xD NIE! F50 jest dla mnie :]

    OdpowiedzUsuń
  29. Weź Ty dziewczyno (chyba) mi tak nie pisz, bo gdyby nie kaszaniasta literatura jaką czytasz, to nawet zaczynasz mi imponować... Musclecary...no no no :) Kto by pomyślał :]

    OdpowiedzUsuń
  30. ZAWSZE w Ciebie wierzyłem, ZAWSZE! :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Szkoda, myślałem, że znalazłem sponsora ;(

    OdpowiedzUsuń
  32. W podzięce dostaniesz tego mojego ostatniego pomidora :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Taaa...pocztą mu wyślij, dostanie przecier :D

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie ma lekko. A poza ty, Lara pisała, że podobno jesteś łatwy do "uszczęśliwienia", a tu proszę, F50... Jak to się można na człowieku zawieść...ehh

    OdpowiedzUsuń
  35. http://1.fwcdn.pl/po/92/32/39232/7034456.3.jpg

    OdpowiedzUsuń

No co tam, jak tam?