Tego będzie dużo, więc jak komuś się nie chce, albo stwierdzi, że nie rozumie co piszę, to tak w skrócie:
BYŁO ZAJEBIŚCIE I CHCĘ JESZCZE!
Ogólnie
to przed samym wyjazdem i „chwilę” przed (czyt. przez cały rok) taka
konsternacja mi się zakotwiczyła w głowie. Chciałam jechać, po autograf
Kevina Hearne i popatrzeć na tych wszystkich przebranych ludzi, z
drugiej strony – ja wśród ludzi, to wielkie nieporozumienie. Nawet nie
wiecie jak się myliłam. Zacznę może od samego nastawienia ludzi. Nie
wiem skąd oni się urwali, jak oni żyją, ale byli fantastyczni. Byłam dwa
razy na „zlotach” i gdym nie była z kolegą, to nie miałabym do kogo
gęby otworzyć. To były grupy „zajebistych” ludzi i jak nie należało się
do danej kasty, to czułeś się jak niepotrzebny ludź, który zabiera
wszystkim powietrze. Tu było zupełnie inaczej. Ludzie niesamowicie
przyjacielscy i otwarci na innych. Nie raz chadzałam sobie sama po
Pyrkonie i ktoś do mnie zagadał, ktoś się uśmiechnął, poradził,
zaprowadził itd. Nie czułam się wyobcowana, niepotrzebna, pomimo, że
byłam im zupełnie obca. A jaka kultura! Wyobraźcie sobie, że ludzie
znali słowo przepraszam, dziękuję, powodzenia. Sprzątali po sobie kiedy
coś zjedli, żeby osoba, która usiądzie przy ich stoliku nie musiała po
nich sprzątać, czy też siedzieć przy usyfionym stole. Toalety czyste… no
ogólnie, to pełna kultura. Była hala, gdzie można było kupić różne
cudeńka (OGORMNA HALA!) i ludzie grzecznie się zachowywali, co to
znaczy? To znaczy, że nikt nikogo z kolejki nie wypychał, nie sapał, nie
szturchał, nie wyrywał towaru itd. Pamiętam jednego ziomka, przebranego
za… nie wiem kogo XD, pytałam sprzedawcy czy mają podkładki z
deadpoolem, ten odpowiada, że nie, na co owy ziomek: a widziałem takowe
przy stoisku… no idziesz prosto i drugi rząd od końca w lewo. Poziom mej
miłości do ludzi na Pyrkonie to pierdylion na plusie. Naprawdę nie wiem
z jakiej planety pochodzą, ale takimi ludźmi mogłabym się otaczać na co
dzień.
Idźmy dalej. Nie obyło się od obory. Wystąpiła dnia pierwszego na samym początku. Buszująca w książkach wysłała mi książkę do podpisu: weź mi autograf Ćwieka. Wiem gdzie mieszkach, bez podpisu nie wracaj…
… albo coś koło tego. Lecę po tego autografa (spóźniona i takie tam), widzę znajome twarze (moje pierwsze minuty na imprezie) i powiadam:
Zaraz się z Wami wszystkimi przywitam, ale teraz - który to Ćwiek, bo mnie zajebią jak nie wezmę podpisu.
Te się śmieją, ja nie wiem co w tym śmiesznego. Okazało się, że Ćwiek siedział ok 2-3 metry ode mnie. Czy słyszał? Jak tak, to udawał, ze nie :)
Kolej na jedną z dwóch rzeczy, które sprawiły, że pojechałam do Poznania. Spotkanie z autorem Kronik Żelaznego Druida. Słuchajcie, to jest przesympatyczny facet, z uśmiechem na twarzy i ogromną sympatią do ludzi. Porozmawiał z nami, zrobił sobie z nami zdjęcia (z każdym z osobna), poszedł na piwo i ciągle z nami rozmawiał. Podpisał nam wszystko co mieliśmy, rysował na wszystkim co się dało i ogólnie to zajebisty z niego koleś z cała masą ciekawych historii. Zapisał sobie nasze imiona i prawdopodobnie (taka radość jak się uda!!) użyje naszych imion w książce :) Mamy być czarownicami z Polski XD Także może będzie to druga książka, w której jako tako będę (o pierwszej zaraz powiem). Do tego napisał świetny list dziękczynny… no w skrócie, cudowne chwile!
Idźmy dalej. Nie obyło się od obory. Wystąpiła dnia pierwszego na samym początku. Buszująca w książkach wysłała mi książkę do podpisu: weź mi autograf Ćwieka. Wiem gdzie mieszkach, bez podpisu nie wracaj…
… albo coś koło tego. Lecę po tego autografa (spóźniona i takie tam), widzę znajome twarze (moje pierwsze minuty na imprezie) i powiadam:
Zaraz się z Wami wszystkimi przywitam, ale teraz - który to Ćwiek, bo mnie zajebią jak nie wezmę podpisu.
Te się śmieją, ja nie wiem co w tym śmiesznego. Okazało się, że Ćwiek siedział ok 2-3 metry ode mnie. Czy słyszał? Jak tak, to udawał, ze nie :)
Kolej na jedną z dwóch rzeczy, które sprawiły, że pojechałam do Poznania. Spotkanie z autorem Kronik Żelaznego Druida. Słuchajcie, to jest przesympatyczny facet, z uśmiechem na twarzy i ogromną sympatią do ludzi. Porozmawiał z nami, zrobił sobie z nami zdjęcia (z każdym z osobna), poszedł na piwo i ciągle z nami rozmawiał. Podpisał nam wszystko co mieliśmy, rysował na wszystkim co się dało i ogólnie to zajebisty z niego koleś z cała masą ciekawych historii. Zapisał sobie nasze imiona i prawdopodobnie (taka radość jak się uda!!) użyje naszych imion w książce :) Mamy być czarownicami z Polski XD Także może będzie to druga książka, w której jako tako będę (o pierwszej zaraz powiem). Do tego napisał świetny list dziękczynny… no w skrócie, cudowne chwile!
Wysłuchałam też wywiadu z Marcinem Mortką. Facet z niesamowitym poczuciem humoru, z masą pomysłów na kolejne książki. Wyspy Plugawe podobno się piszą :) Jeeeee
Autor zapytany czy trudniej pisać jest książki dla dzieci czy może dla dorosłych odpowiedział:
Te dla dzieci muszę mieć sens.
Nie wiem czy Was to śmieszy, ale nas w sali rozbawiło. P. Marcin stwierdził jednak, że musi rozwinąć myśl:
W książce dla dzieci wszystko musi mieć sens. Musi być przekaz, morał, a każde słowo powinno być dobrze użyte. W książkach dla dorosłych, jak nie zrozumie odbiorca czegoś, to powiem mu: to metafora. Jak czegoś się nie da, napiszę, że to maaaaagia i nagle wszystko jest możliwe, a czytelnik to nagle zrozumie i wszystko przyjmie.
Co racja, to racja :D Popłakałam się niemal ze śmiechu jak odpowiadał na pytanie czy jego dzieci są testerami jego książek:
Tak, jak najbardziej. Piszę, główkuję, układam, zmieniam. Po całej harówce, zasiadam wieczorem przy łóżkach i czytam dzieciom gotowy produkt. Kończę, cisza, no to pytam – i jak? Podobało się?
- Fajne.
I wiem, ze odwaliłem kawał dobrej roboty!
Mogłabym wiele napisać co tam autor jeszcze opowiadał, ale nie chcę Was zamęczać, o ile jeszcze to czytacie.
Autor zapytany czy trudniej pisać jest książki dla dzieci czy może dla dorosłych odpowiedział:
Te dla dzieci muszę mieć sens.
Nie wiem czy Was to śmieszy, ale nas w sali rozbawiło. P. Marcin stwierdził jednak, że musi rozwinąć myśl:
W książce dla dzieci wszystko musi mieć sens. Musi być przekaz, morał, a każde słowo powinno być dobrze użyte. W książkach dla dorosłych, jak nie zrozumie odbiorca czegoś, to powiem mu: to metafora. Jak czegoś się nie da, napiszę, że to maaaaagia i nagle wszystko jest możliwe, a czytelnik to nagle zrozumie i wszystko przyjmie.
Co racja, to racja :D Popłakałam się niemal ze śmiechu jak odpowiadał na pytanie czy jego dzieci są testerami jego książek:
Tak, jak najbardziej. Piszę, główkuję, układam, zmieniam. Po całej harówce, zasiadam wieczorem przy łóżkach i czytam dzieciom gotowy produkt. Kończę, cisza, no to pytam – i jak? Podobało się?
- Fajne.
I wiem, ze odwaliłem kawał dobrej roboty!
Mogłabym wiele napisać co tam autor jeszcze opowiadał, ale nie chcę Was zamęczać, o ile jeszcze to czytacie.
Druga rzecz, która sprawiła, że pojechałam na Pyrkon to przebierańcy. Było ich milion pięćset sto dziewięćset i każdy wspaniały! Niestety zapominałam często, że mam komórkę, więc 90% ludków nie mam uwiecznionych. A szkoda :(
No to teraz czas na pierwszą książkę, w której występuję. Są to „Szczury Wrocławia” i ginę tam :D Taaaaak. Za książę bardzo dziękuję Zbyszkowi, który mnie o tym poinformował i dał takie cudeńko w prezencie!
Mój pobyt na Pyrkonie uważam za bardzo udany! Świetnie było poznać tyle ludzi na żywo, z którymi rozmawiam przez neta. Ogólnie wszystko było cudowne! No i pogoda dopisała :) Jeżeli będzie choć jedna osoba za rok, od której będę chciała wziąć autograf, to jadę tam! Jadę tam bez zastanowienia XD
Teraz czas na zdobycze i prezenty.
Brelok jest od Kasi, a kubek z piesełem od Ali. Dostałam też od Ali i Oli piękną ramkę, w której są zdjęcia moje i moich ukochanych bohaterów, ale skoro już tam są moje zdjęcia, to oszczędzę Wam tego widoku :D
Ile zdjęć! Ile popisanych książek!! Suuper!
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że poprawiłaś sobie Deadpoola? Bo się przekrzywił i to mi żyć nie daje...
OdpowiedzUsuńZajebiste! Zajebiste wszystko. :D Podpisy, zdjęcia, reportaż, pamiątki... :D Stałaś gdzieś w tłumie tworzącym napis? Kto się wg Ciebie najfajniej przebrał? Ile łącznie wydałaś na gadżety (tak po razy drzwi)? Tak, atak pytań dopiero się zaczął. :D
OdpowiedzUsuńDziękuje :D
OdpowiedzUsuńNo ba! Wszystko jest już cacy :D
OdpowiedzUsuńNie, nie stałam. Prawdopodobnie już jechałam do Wrocławia :(
OdpowiedzUsuńWszyscy byli zajebiści, ale Żwirek i Czarownica rozwalili system :)
Co do wydatków, to nie liczyłam i jak Riczera kocham nie chcę liczyć!
Czarownica się chyba nawet dość często łapała na foty do profesjonalnych portali, bo chyba ze 2 razy już ją widziałam. :) Nie dziwię się...
OdpowiedzUsuńKurde, normalnie podłaziłaś do ludzi i pytałaś, czy możesz im fotę strzelić? :D Nieźle... Ja bym chyba miała blokadę. :D Co nie zmienia faktu, że kolekcja zdjęć zacna!
Noooo, też jestem w szoku, ze podłaziłam :D Ale przy pierwszym miałam kluchę w gardle. Jednak oni byli tak fajni, że później się już nie wstydziłam podchodzić :D
OdpowiedzUsuńPodziwiam. :D
OdpowiedzUsuńTe metalowe zakładki też są mega, skrzydlata kojarzy mi się z Angelfall. :)
No i dlatego kupiłam :D Będę mieć do ostatniej części :)
OdpowiedzUsuńKurde, masz rozmach, zakładka tylko do jednej książki. :D Nic, musisz jeszcze raz zacząć czytać serię, trudno. ;) Albo "Listę życzeń" dla odprężenia. Albo oba tomy "AD XIII". No ew. "Nostalgię Anioła". ;)
OdpowiedzUsuńA mieczyk do czego w takim razie? :)
I archanioł był! Kozacki! https://www.facebook.com/photo.php?fbid=884235921649230&set=gm.824866280922545&type=1&theater Masz archanioła? :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę bycia na wywiadzie z Mortką, kurde też bym się pośmiała :D Haha a z tym Ćwiekiem to niezła historia :D Chyba będę musiała wziąć udział w Pyrkonie za rok, bo aż smutno tak zdjęcia oglądać, gdy się na żywo tego nie widziało :(
OdpowiedzUsuńZdjęć nie oglądam, bo odgryzę sobie język z zazdrości. Ten stres nie jest mi potrzebny, tym bardzie, że widziałem już z 10 fotorelacji dzisiaj :D Tekst jednakowoż bardzo sympatyczny. Mam zastrzeżenie wyłącznie do tego, że prowadzasz się z jakimiś chłopakami za moimi plecami i kombinujesz coś na boku z Wiedźmą. Reszta zabawna :D
OdpowiedzUsuńSwoją drogą jak nie znasz ludzi którzy mówią przepraszam, dziękuję, są uprzejmi i w ogóle, to się nie przejmuj. Nikt kto tam był pewnie takich nie zna ;P Jesteśmy wyjątkowi. Znaczy jesteście, bo ja to raczej cham ze wsi, ale potrafię być czasem miły. Ale nie dzisiaj. Dzisiaj jestem zazdrosny :D
Miecz mi się spodobał i wzięłam :D Ale może bedzie do Kronik Żelaznego druida, choć na to mam specjalną zakładkę, tzn. będę mieć, bo się laminuje XD Ale zakładka z podpisem i wpisami autora :) Jestem z niej taka dumna!
OdpowiedzUsuńArchanioła widziałam i się nim zachwycałam! Ale zapomniałam mu zrobić zdjęcia :( Widziałam go w nocy, w sensie ją :) Nie wiem jak to zrobiła, ale jej miecz się świecił :) Tak jak na tym zdjęciu! Była zajebista :P