niedziela, 15 marca 2015

• "Ostatni dzień pary" Autor: wielu


Wolałabym, żeby większość z opowiadań nie znalazła się w tym zbiorze. Wolałabym, żeby niektóre opowiadania zostały bardziej rozwinięte. Czy polecam? A bo ja wiem? No nie wiem :D
W każdym razie, możecie pobrać to zupełnie za darmo ze strony: Fundacja Historia Vita
Ilustracje:
Karolina Cisowska 5/5
Ewa Skuza 3/5
A.A.Turkiewicz 5/5
Luiza Pożycka 5/5
Joanna Szulc 4/5




Królewskie dzieci - Anna Kańtoch (1/10)
Głównymi bohaterami opowiadania są brat i siostra. Bezręki chłopiec co chwilę pyta swojej siostry jak duży jest smok wawelski. Owe smoczysko sieje pożogę (nie mylić z ogniem, choć to też) i doprowadza do zmniejszenia się krakowskiej populacji. W skrócie – nowa opowieść o smoku wawelskim… nudna, nowa opowieść o smoku wawelskim. Gdyby nie ilustracje, kompletnie nie byłoby w tym opowiadaniu niczego ciekawego. Jak dla mnie kompletne nieporozumienie.



Małpiarnia – Krzysztof Piskorski (8/10)

Świetna opowieść o „Walijskim Smoku” i jego załodze. Pracują na nim min. sieroty i dzieci, które zostały sprzedane przez rodziców. Mali chłopcy są bici, dręczeni i wykorzystywani do ciężkich prac fizycznych. Pewnego dnia pojawiają się na statku goście, tylko po to, żeby za chwilę zniknąć. Następnie pojawiają się znowu i znowu znikają. Piękne opowiadanie, szkoda, że tak krótkie.



Kukła – Grzegorz Piórkowski (7/10)
Początek z Pinokia, środek ze Sztucznej inteligencji, a zakończenie… nie napiszę, bo się domyślicie :) W zależności z jakiej perspektywy popatrzymy na to opowiadanie, to stwierdzimy, że zakończenie było szczęśliwe, bądź „i dlatego świat idzie w złym kierunku”.

Ku mojemu nieszczęściu, we mnie jest więcej „człowieczeństwa” do wszystkiego co nie jest człowiekiem, niż bym tego chciała. Zawsze szkoda było mi ginących zwierzaków, pluszaków, robotów itp., a ludzi tak jakoś niekoniecznie. Także trzymam kciuki za lalkę i mam nadzieję, że osiągnie swój cel.



Pierwszy człowiek w eterze – Adam Podlewski (3/10)

Nawet nie wiem co napisać. Fajnie napisane, ale historia mnie nie urzekła. Krótka opowieść o Francuzie, który chciał zostać pierwszym człowiekiem w eterze… noooo, OK idźmy do następnego opowiadania.



Ostatni dzień pary – Karolina Cisowska (5/10)

Taki trochę Doctor Who, tylko zamiast budki jest zegarek. Facet przeniósł się w takie, a nie inne czasy, został lokajem i obiecał swojemu panu, że jego dziecię nigdy nie zazna nieszczęścia. Przez pewien czas udaje mu się dotrzymać słowa, pomimo, że osoba, której złożył przyrzeczenie już nie żyje. Za oknami rewolucja, a główny bohater ciągle potrafi sprawić, że dzieciak nie wie co jest grane i żyje w zdrowiu, szczęściu i niewiedzy. Było nudno, pomimo pojawienia się golemów i kusz, ale do pewnego momentu. Ten moment był zakończeniem, który wywołał u mnie ogromny uśmiech na twarzy. Ubóstwiam takie zakończenia!



Dni naszej hańby – Bartosz Szczygielski (5/10)

Trochę Seksmisja, ale bez humoru, bez polotu i w ogóle bez. Autor pokusił się o zastosowanie dwóch chwytów: 

- my pracujemy, a szlachta się obija

- miłość.

Wyszło miałko. Mnie się nie podobało.



Człowieszyna – Jacek Wróbel (4/10)

 – Człowieszyna – powtórzyła dziewczynka, jak zaczarowana wpatrując się w pozytywkę. – Taki nakręcany człowieczek.

– Amelka jest bardzo mądra, lubi zabawę słowami – wyjaśnił Oskar. – Połączenie człowieka i maszyny – człowieszyna. Dziecięca logika.
Nooo dziecię jest bardzo mądre, także w życiu byście nie wpadli na to, co to oznacza. Skoro tytuł już jest zrozumiały, to jak reszta? No cóż, mała niesamowicie mądra dziewczynka, sprawiła, że główny bohater zrozumiał, że nie jest człowieszynem. Czyż nie uroczo?



Doktor Dietl ratuje świat – Marcin Podlewski (6/10)

Czytało się przyjemnie. Autor porusza temat, który będzie zawsze aktualny – jak to się stało, że wynalazek miał pomóc, a został wykorzystany do destrukcji. Jedno z nielicznych opowiadać, gdzie nie miałam wrażenia, że jest za długie bądź za krótkie. Nie odczuwałam potrzeby, aby historia została bardziej rozwinięta, choć zakończenie mnie rozczarowało.



Którego nie ma – Gerard Nibybyłowski (5/10)

Atlantyda została odnaleziona. Opowiadanie nie rzuca na kolana, pomimo trochę obszerniejszego tekstu. Jakoś tak bez polotu. Niby emocje były, ale mnie się ta cała euforia nie udzieliła. Co tam jeszcze… może kolejne opowiadanie?



Szkiełko i oko – Anna Głuszek (3/10)

Autor Anna Głuszek, a nie Micio (Mickiewicz) i chyba to jest największym problem tego opowiadania. Za dużo wieszcza w tym czymś. Nasamprzód tytuł – chyba nie trzeba Was uświadamiać. Jednym z bohaterów jest Adam, koleś, który podróżował (zgadnijcie jakie miejsce się pojawiło w tym opowiadaniu - na bank sobie coś przypomnicie). Dostaniemy nawet zdania à la Mickiewicz „ciemno tam jak wszędzie, tyle że księżyca jakby więcej”. Zabieg był celowy (przynajmniej mam taką nadzieję), ale głupi. Bardziej mnie to wszystko irytowało, niż wywoływało jakieś pozytywne emocje. Natomiast tam, gdzie nie można było dopatrzyć się Mickiewicza, to sprawa dotyczyła…


lamp…


rtęciowych.


To chyba tyle w tym temacie.


[zieeew]


 Zona Kraków – Małgorzata Wieczorek (9/10)


Ha! Podobało mi się i to bardzo. Było krótko, konkretnie i mocno. Okazało się, że smok wawelski jednak istniał i ma się wyśmienicie. Taka historia mi się podoba, a nie jakieś siedzenie w pokoju i pytanie co chwile o to samo „jak duży jest smok?” No i ta owca nowej generacji – MIODZIO!


 


Wojna adaptacyjna – Maria Dunkel (2/10)


Yyyyy no spoko, czemu nie, ale o co chodzi? Jest sklep, jest pani z tatuażem i chmarą psów, jest też jakaś akcja. Pani nie jest człowiekiem, psy nie są prawdziwymi psami, a sklep jest… sklepem. Wszystko fajnie, ale pozbawione sensu. Psy są mechaniczne, a wpierdzielają karmę dla psów, pani jest robotem, a pije whisky i pali papierosy. Gdzie sens, gdzie logika? No i zakończenie, jest tak beznamiętne, że aż szkoda gadać.


 


Radioaktywny blues – Paulina Kuchta (4/10)


Nie było źle, trochę nudno, nic się nie działo. Zawsze mnie śmieszyło jedno. III Wojna Światowa, atomówki poszły w ruch, ludzie żyją w bunkrach i w końcu niektórzy z tych bunkrów wyłażą. Nie wiem ile lat minęło od tych wybuchów, więc nie czepiam się tego, że oddychają pełną piersią i jedzą co tam na swojej drodze znajdują. Jednak, skoro jest ok, to dlaczego nie wrócić do bunkrów i nie powiedzieć:


te słuchajcie, już nie musicie się tam zabijać dla żarcia! Można żyć na powierzchni!


Ale jest jeszcze lepszy motyw. Jak wspomniałam, prawie wszyscy żyją w bunkrach, a tylko nieliczni przechadzają się po powierzchni… a na tej powierzchni jest prąd :D No normalnie świetna sprawa! Ale nie czepiam się, nie znam się. W każdym razie jeden z osobników na powierzchni spełnia swoje marzenie i zaczyna prowadzić audycje radiową. Na całe szczęście przyszedł zmiennik i zapodał zacny kawałek:




 


Owieczki – Aleksander Daukszewicz (10/10)


Naprawdę ciekawe opowiadanie. Był humor, były fajne nawiązania (Smoczyński z Krakowa i Bazyliski z Warszawy) i było treściwie - aż przytoczę:

Uściskał ucznia i wysłał go w drogę do Krakowa. Nie będę wam opisywać jego podróży, bo stronic szkoda… znaczy się, była nudna i niczego by nie wniosła do opowieści. Ważne, że chłopak na miejsce dotarł bezpiecznie i z maszynką na wozie.

Do tego, w opowiadaniu pojawiły się trzy wersje historii o smoku wawelskim. Czego chcieć więcej? Niczego!


 


Panna Anna i chłopiec z drewna – Karolina Cisowska (5/10)


Pani Karolina lepiej rysuje niż pisze :D To już jej drugie opowiadanie i jedyne co mi się podoba w jej twórczości to zakończenia. Są mocne i zapadają w pamięć, ale zanim dojdziemy do zakończenia… to sobie spodnie z okruszków wytrzepiemy, przesuniemy kubek z piciem – bo jakoś tak w dziwnym miejscu stoi, popatrzymy przez okno, zamyślimy się…


A o czym jest opowiadanie? Kobieta koresponduje z mężczyzną, po jakimś czasie decydują się na spotkanie. Babka zbiera fundusze na wyjazd, facetowi się w tym czasie zmarło. Jednak przyjaciel, z którym miała się spotkać, powiedział, że jak umrze nagle, to będzie oznaczać, że ktoś go zamordował. Babeczka uwierzyła, wynajęła lalkarza, ten stworzył jej pajaca. Po co pajac? Owa drewniana istota ma zabić mordercę. Wszystko trochę się ciągnie jak flaki z olejem, ale nadchodzi dzień eliminacji mordercy i wtedy znowu suszyłam zęby :D


 


Kolebka – Filip Laskowski (4/10)


Androidy i umierający Kraków. Fajnie napisane, ale historia nie porywa. Jakiś tam android ma czekać, aż ludzie zaczną znowu mieszkać w Krakowie. Jak to piszą ludzie, którzy nie wiedzą co napisać o książce/filmie – to opowiadanie nie wniosło niczego do mojego życia.


 


FIN DE SIÈCLE – Ida Żmijewska (3/10)


Wiele sław w nudnej historii. Pojawiło się nawet Czterech Jeźdźców Apokalipsy, ale zupełnie niepotrzebnie, bo nie pasowali do opowieści, którą zaserwowała nam autorka. No cóż, zaraza jest niewdzięcznym tematem, kiedy nie ma w nim lekarzy, którzy próbują znaleźć antidotum. Camusowi się to udało, Żmijewskiej już nie i nie pomógł nawet Wyspiański. Poważnie? To trochę smutne, że autorka sięgnęła po tak oklepane symbole.


 


Apokanibalipsa – Kornel Mikołajczyk (5/10)


Jak autor poszedłby w stronę horroru, byłoby naprawdę fajnie. Ludzie mordujący się nawzajem dla pożywienia - ale pożywieniem nie są konserwy, warzywa… pożywieniem jest człowiek. Jednak autor skupił się na modyfikowanych genetycznie roślinach. A to już było nudne.

 


 Golem z Festung Krakau – Daniel Nogal (4/10)


Dostaliśmy Golema, który miał zabijać rosyjskich żołnierzy. Jak golem miał ich rozpoznać? Po mundurze. Liczyłam na coś bardziej pomysłowego – zawiodłam się.


 


Steampark Jurajski – Przemysław Zańko (3/10)


Znowu Rosjanie są „be”, znowu Polacy są „cacy”, tzn. przepraszam, nie Polacy, a krakowianie. Jakaś tam walka o niepodległość, jakieś tam parowe maszyny… nie przypadło mi to do gustu.