Gra ma już
rok, jednak ja ją przeszłam dosłownie przed chwilą. Co najgorsze, grę mam od
roku na półce, a ja ją przed chwilą zainstalowałam. Głupia ja, niedobra ja i
ogólnie: co ja sobie myślałam. Gra jest fantastyczna i… no FANTASTYCZNA!
Pamiętam te wszystkie lamenty fanów nad nową wersją gry. Nie dość, że nie mają
jej robić Japońce, to jeszcze Dante ma być emo chłoptasiem. Mnie to rybka była
od początku, bo swoją przygodę zaczęłam z Devil May Cry 4 i pokochałam „raczej”
Nero niż Dantego, choć me serce biło szybciej za każdym razem, im dłużej grałam
tą drugą postacią. No cóż, nigdy nie twierdziłam, że jestem normalna i za
każdym razem staram się obalać tę teorię jak tylko usłyszę: aż tak nienormalna
nie jesteś. Także cały świat: DANTE, DANTE, DANTE, a ja cichutko w duchu: Nero,
Nero, Nero. Wracając do tematu, gdyby nie to, że jestem arcyleniem
arcyśmierdzącym, to poszukałabym tych wszystkich płaczów, ubolewań, wulgaryzmów
skierowanych do twórców gry, następnie bym odwiedziła twórców owych lamentów i zapytała:
i co, głupio
ci teraz? Jak bardzo uważasz, że jesteś żałosnym, małym, nic nie znaczącym i
głupim ludzikiem?!
Gra jest tak
dobra, że aż ARCYDOBRA! Tak powinno się odświeżać gry, tak powinno się tworzyć
na nowo historię! To jest doskonały przykład na to, że można zrobić coś na
nowo, z nowym wizerunkiem postaci i wpasować się we wszystko i wszystkich. Był ukłon w kierunku poprzednich wersji i idę o zakład, że fani przygód Dantego, nie są zniesmaczeni. Nie żałuję
ani sekundy spędzonej przy DMC: Devil May Cry.
Fabuła
wydaje się tak banalna, że sam banał jest mniej banalny: trzeba uratować
ludzkość przed złem. Ale ludzie kochani, jest historia i jest Historia! To
ratowanie jest miłe dla oka, ucha, ducha i wierzysz w to całym swym jestestwem.
Czyli co? Czyli zakładasz płaszcz, bierzesz noże z kuchni i krzyczysz: IDZIEMY RATOWAĆ LUDZKOŚĆ! Oprócz mnie, do akcji
pod kryptonimem: ratujemy świat, dołącza Dante, Kat i Vergil. Dante jak i Vergil
są Nefilim (nie wiem czy to się odmienia), a na dodatek są bliźniakami.
Zrodzeni z Ewy (anioł) i Spardy (diabeł), żyli sobie szczęśliwie jako
czteroosobowa familia, do momentu, aż Piekło nie natrafiło na ślad uroczej
rodzinki. Ewie wyrwano serce, Sparda teraz gnije w piekle i cierpi wieczne
katusze. Chłopcom udało się przetrwać. Ojciec zdążył uratować chłopców,
rozdzielić ich i wymazać im pamięć. Mieli żyć jak śmiertelnicy, nic nie
pamiętając. Los chciał, że jednak ich natura nie dała o sobie zapomnieć. Ścieżki
Dantego i Vergila w końcu się skrzyżowały i okazało się, że jeden jak i drugi,
wiedzą o Limbo i demonach. Czym jest Limbo? Tym, czego zwykły śmiertelnik nie
widzi… no chyba, że jesteś medium, choć wtedy tylko widzisz, ale tam nie
wleziesz. To w Limbo widzisz jak niektórzy naprawdę wyglądają i ten wygląd
wcale nie jest fajny. Część z ludzi jest opętana przez demony, więc ich
prawdziwą twarz zobaczysz tylko i wyłącznie w Limbo. Ogólnie wszystko tam
wygląda inaczej:
Nie będę pisać
o fabule, bo jest dość skomplikowana, naszpikowana wieloma informacjami, a nie
chcę mi się pisać elaboratu. Może ktoś jeszcze nie grał, a chce zagrać, to ten…
no nie będę psuć frajdy z odkrywania kolejnych danych dotyczących unicestwienia
zła. W ogromnym skrócie: demony kontrolują nasze życie poprzez telewizję, muzykę, politykę i jedzenie... czyż nie brzmi to realnie?
Jak
wspomniałam mamy trzech głównych bohaterów.
KAT
Medium, urocze dziewczę, której życie nie oszczędzało. Uratowana przez Vergila,
może żyć normalnie, a uwierzcie mi, pomoc w zabijaniu demonów jest dużo
bardziej zwyczajne niż to, przez co musiała przejść. Zresztą uciekanie do Limbo
(psychiczna ucieczka, jak wspominałam zwykły śmiertelnik nie jest w stanie być
w Limbo), żeby choć na chwilę uciec od rzeczywistości, już o czymś świadczy. To
ona była przewodnikiem dla Dantego. Ona pokazywała mu, gdzie może przedostać
się z Limbo do normalnego świata, nie błąkając się dniami w tym drugim świecie.
To Kat, rysowała dziwne znaki w dziwnych miejscach miasta, aby Dante miał drogę
ucieczki. No ogólnie to „cześć i chwała bohaterom” dla tej dziewoi, bo gdyby
nie ona, to ratowanie świata byłoby dużo trudniejsze o ile nie byłoby skazane na
śmiertelną porażkę.
VERGIL
Brat Dantego. Cóż mogę napisać? Miał fantastyczny płaszcz, miecz Yamato i
ogólnie dowodził całą akcją... i ma większego.
DANTE
No i
tu rzecz mogłaby wyglądać tak:
Werble… i
następuje hymn pochwalny.
Oszczędzę Wam
:) Wygląd? Jest miły dla oka… bardzo miły dla oka, a brak białych włosów
zupełnie mi nie przeszkadzał. Ziomek, na
niewyparzoną gębę, świetnie walczy i ma orgastyczne bronie! Ludzie! Co ja
robiłam za pomocą klawiatury jak sobie nim walczyłam, to głowa mała. Nie podejrzewałam,
że mam tak szybie ręce :P Kombinacji od metra, pogubić się można było (ale
spokojnie, od tego są treningi!). Jednak te wszystkie klawiszowe kombinacje
opanowałam w 80%... czasami po prostu naparzałam co wlezie i od czasu do
czasu, jakiś kombos z tego wyszedł :D Ale rzadko… bardzo rzadko, w większości
takie „na ślepo wciskam co popadnie” kończyło się łomotem… na mnie. Ale jak
wiedziałam co robię, to łoooo matko! Jaką ja piękną rzeźnię tworzyłam! To tylko
3:30 minut, warto zobaczyć, co można wyprawiać w tej grze. Nie mój filmik,
jednak (tak, chwalę się) też tak potrafię!
Tu macie
bronie Dantego i jego przemiany:
Muzyka w
grze jest świetnym i dobrze przemyślanym dodatkiem. Zupełnie nie moje klimaty,
jednak tu „to coś” (nie wiem jaki to gatunek, dlatego tak napisałam) pasuje
idealnie.
Wrogowie,
och moi mili, tu powinny nastąpić kolejne werble i kolejny hymn pochwalny.
Wrogowie są przecudnej urody, choć niektórzy bossowie bardziej irytują. Zbyt
długa naparzanka z jedną postacią, potrafi nudzić. Oto kilka przykładów
demonów i bossów:
Nie gram w
takie gry, to nie jestem ja w tego typu grach. Jednak tę serie uwielbiam. Mam tu
świetną historię, świetne dialogi i naprawdę dobrą rzeźnie. To nie jest rzeźnia
dla samej rzeźni, ona tu ma sens. Polecam! NAPRAWDĘ POLECAM!