niedziela, 23 listopada 2014

• DMC: Devil May Cry - gra


Gra ma już rok, jednak ja ją przeszłam dosłownie przed chwilą. Co najgorsze, grę mam od roku na półce, a ja ją przed chwilą zainstalowałam. Głupia ja, niedobra ja i ogólnie: co ja sobie myślałam. Gra jest fantastyczna i… no FANTASTYCZNA! Pamiętam te wszystkie lamenty fanów nad nową wersją gry. Nie dość, że nie mają jej robić Japońce, to jeszcze Dante ma być emo chłoptasiem. Mnie to rybka była od początku, bo swoją przygodę zaczęłam z Devil May Cry 4 i pokochałam „raczej” Nero niż Dantego, choć me serce biło szybciej za każdym razem, im dłużej grałam tą drugą postacią. No cóż, nigdy nie twierdziłam, że jestem normalna i za każdym razem staram się obalać tę teorię jak tylko usłyszę: aż tak nienormalna nie jesteś. Także cały świat: DANTE, DANTE, DANTE, a ja cichutko w duchu: Nero, Nero, Nero. Wracając do tematu, gdyby nie to, że jestem arcyleniem arcyśmierdzącym, to poszukałabym tych wszystkich płaczów, ubolewań, wulgaryzmów skierowanych do twórców gry, następnie bym odwiedziła twórców owych lamentów i zapytała:
i co, głupio ci teraz? Jak bardzo uważasz, że jesteś żałosnym, małym, nic nie znaczącym i głupim ludzikiem?! 


Gra jest tak dobra, że aż ARCYDOBRA! Tak powinno się odświeżać gry, tak powinno się tworzyć na nowo historię! To jest doskonały przykład na to, że można zrobić coś na nowo, z nowym wizerunkiem postaci i wpasować się we wszystko i wszystkich. Był ukłon w kierunku poprzednich wersji i idę o zakład, że fani przygód Dantego, nie są zniesmaczeni. Nie żałuję ani sekundy spędzonej przy DMC: Devil May Cry.

 
Fabuła wydaje się tak banalna, że sam banał jest mniej banalny: trzeba uratować ludzkość przed złem. Ale ludzie kochani, jest historia i jest Historia! To ratowanie jest miłe dla oka, ucha, ducha i wierzysz w to całym swym jestestwem. Czyli co? Czyli zakładasz płaszcz, bierzesz noże z kuchni i krzyczysz:  IDZIEMY RATOWAĆ LUDZKOŚĆ! Oprócz mnie, do akcji pod kryptonimem: ratujemy świat, dołącza Dante, Kat i Vergil. Dante jak i Vergil są Nefilim (nie wiem czy to się odmienia), a na dodatek są bliźniakami. Zrodzeni z Ewy (anioł) i Spardy (diabeł), żyli sobie szczęśliwie jako czteroosobowa familia, do momentu, aż Piekło nie natrafiło na ślad uroczej rodzinki. Ewie wyrwano serce, Sparda teraz gnije w piekle i cierpi wieczne katusze. Chłopcom udało się przetrwać. Ojciec zdążył uratować chłopców, rozdzielić ich i wymazać im pamięć. Mieli żyć jak śmiertelnicy, nic nie pamiętając. Los chciał, że jednak ich natura nie dała o sobie zapomnieć. Ścieżki Dantego i Vergila w końcu się skrzyżowały i okazało się, że jeden jak i drugi, wiedzą o Limbo i demonach. Czym jest Limbo? Tym, czego zwykły śmiertelnik nie widzi… no chyba, że jesteś medium, choć wtedy tylko widzisz, ale tam nie wleziesz. To w Limbo widzisz jak niektórzy naprawdę wyglądają i ten wygląd wcale nie jest fajny. Część z ludzi jest opętana przez demony, więc ich prawdziwą twarz zobaczysz tylko i wyłącznie w Limbo. Ogólnie wszystko tam wygląda inaczej:



Nie będę pisać o fabule, bo jest dość skomplikowana, naszpikowana wieloma informacjami, a nie chcę mi się pisać elaboratu. Może ktoś jeszcze nie grał, a chce zagrać, to ten… no nie będę psuć frajdy z odkrywania kolejnych danych dotyczących unicestwienia zła. W ogromnym skrócie: demony kontrolują nasze życie poprzez telewizję, muzykę, politykę i jedzenie... czyż nie brzmi to realnie?

Jak wspomniałam mamy trzech głównych bohaterów. 

KAT

 

Medium, urocze dziewczę, której życie nie oszczędzało. Uratowana przez Vergila, może żyć normalnie, a uwierzcie mi, pomoc w zabijaniu demonów jest dużo bardziej zwyczajne niż to, przez co musiała przejść. Zresztą uciekanie do Limbo (psychiczna ucieczka, jak wspominałam zwykły śmiertelnik nie jest w stanie być w Limbo), żeby choć na chwilę uciec od rzeczywistości, już o czymś świadczy. To ona była przewodnikiem dla Dantego. Ona pokazywała mu, gdzie może przedostać się z Limbo do normalnego świata, nie błąkając się dniami w tym drugim świecie. To Kat, rysowała dziwne znaki w dziwnych miejscach miasta, aby Dante miał drogę ucieczki. No ogólnie to „cześć i chwała bohaterom” dla tej dziewoi, bo gdyby nie ona, to ratowanie świata byłoby dużo trudniejsze o ile nie byłoby skazane na śmiertelną porażkę.

 VERGIL



Brat Dantego. Cóż mogę napisać? Miał fantastyczny płaszcz, miecz Yamato i ogólnie dowodził całą akcją... i ma większego.
 

DANTE 

 
No i tu rzecz mogłaby wyglądać tak:
Werble… i następuje hymn pochwalny.
Oszczędzę Wam :) Wygląd? Jest miły dla oka… bardzo miły dla oka, a brak białych włosów zupełnie mi nie przeszkadzał. Ziomek, na niewyparzoną gębę, świetnie walczy i ma orgastyczne bronie! Ludzie! Co ja robiłam za pomocą klawiatury jak sobie nim walczyłam, to głowa mała. Nie podejrzewałam, że mam tak szybie ręce :P Kombinacji od metra, pogubić się można było (ale spokojnie, od tego są treningi!). Jednak te wszystkie klawiszowe kombinacje opanowałam w 80%... czasami po prostu naparzałam co wlezie i od czasu do czasu, jakiś kombos z tego wyszedł :D Ale rzadko… bardzo rzadko, w większości takie „na ślepo wciskam co popadnie” kończyło się łomotem… na mnie. Ale jak wiedziałam co robię, to łoooo matko! Jaką ja piękną rzeźnię tworzyłam! To tylko 3:30 minut, warto zobaczyć, co można wyprawiać w tej grze. Nie mój filmik, jednak (tak, chwalę się) też tak potrafię!



Tu macie bronie Dantego i jego przemiany: 

 
 
 
 
 
 
 
 
 

Muzyka w grze jest świetnym i dobrze przemyślanym dodatkiem. Zupełnie nie moje klimaty, jednak tu „to coś” (nie wiem jaki to gatunek, dlatego tak napisałam) pasuje idealnie.

Wrogowie, och moi mili, tu powinny nastąpić kolejne werble i kolejny hymn pochwalny. Wrogowie są przecudnej urody, choć niektórzy bossowie bardziej irytują. Zbyt długa naparzanka z jedną postacią, potrafi nudzić. Oto kilka przykładów demonów i bossów: 

 
 
 
 
 
 
 
 
 


Nie gram w takie gry, to nie jestem ja w tego typu grach. Jednak tę serie uwielbiam. Mam tu świetną historię, świetne dialogi i naprawdę dobrą rzeźnie. To nie jest rzeźnia dla samej rzeźni, ona tu ma sens. Polecam! NAPRAWDĘ POLECAM!