Miała być opinia książki "Miasteczko Nonstead" Marcina Mortki, ale ta książka jest zbyt fajna, żebym to ja o niej pisała. Dlatego dzisiaj będzie pomieszanie z poplątaniem: Mortka plus kilka zwiastunów.
Marcin Mortka w swoim pisaniu ma coś takiego, że w momencie
kiedy go czytam, dosłownie chłonę każde jego zdanie. Nie wiem o co chodzi, nie
znam się, ale obstawiam, że znalazł mój punk G, który odpowiada za wczucie się
w historię. Podczas czytania żyję daną historią, jestem w jej centrum i za
cholerę nie chcę z niej wyłazić. Reasumując – polecam i to jak cholera!
- Nie – rzekł Skinner i wyciągnął paczkę lucky strike’ów z kieszeni dżinsowej kurtki. – Już się dzisiaj nachodziłem.
- Jasne. Na dwór, do kibla, na dwór, do kibla, raz jeszcze do kibla, a potem do samochodu – rzekł z przekąsem Nathan. – Cud, że nie padłeś po drodze.
- Wiesz pan, co mnie drażni w Anglikach? – przerwał mu starzec. – To, że nie umiecie nazywać rzeczy po imieniu. Dolegliwość, która trapi to miasto, rany boskie… Nie możesz pan powiedzieć, że tu ludziom odpierdala?
Rzeczywistość pęka o wiele częściej – mówił Nathan ciszej. – Zdarzyło się komuś, że szedł przez park ciemną nocą i nagle zgasła latarnia? Zdarzyło się wam, że przez ogród smyrgnęło zwierzę? Że pies zaczął wyć z paniką w środku nocy? Że kątem oka dostrzegliście człowieka, tam gdzie nikogo nie ma i nie było? To drobne wydarzenia, logiczne i wytłumaczalne, ale mimo to rozszczepiają rzeczywistość. Informują nas, że coś jest nie tak. Że świat nie jest wcale taki uporządkowany. I pojawia się strach.
- Zna ktoś „Mgłę”? – spytał niespodziewanie Skinner.
- Nie wiedziałem, że czytujesz Kinga – mruknął Nathan.
- Bo nie czytuję – obraził się drwal. – Film widziałem.
- O co w tym chodzi? – zainteresował się Owen.
- Tobie nie powiem, bo się posrasz ze strachu.
Za moich czasów wszystko było inne. Ludzie rozwiązywali swoje problemy. Mówili, co im leży na duszy. Cenili szczerość i otwartość. Nikt nie uważał, że dyrdymały rozwiążą wszelkie problemy tego świata. Nawet, kurwa, camele były jakieś prawdziwsze.
- Zepsuł mi się, skurwysyn, a ja nie mam jak dotrzeć do miasta. Co, chyba nie zostawi mnie pan tu, co? Idzie wieczór, a na tej drodze po zmroku łatwiej renifera znaleźć niż inny samochód.
- Renifera? Myślałem, że renifery mieszkają w Kanadzie.
- No sam pan widzisz!
Trzeba skombinować trochę ładunków wybuchowych, podłożyć pod Samotnię i wypieprzyć ten interes w powietrze. A potem nagrywać miejsce klatka po klatce. Jeśli chata się znów odrodzi, to może będziemy wiedzieli, jak to się dzieje.
Nathan poczuł, jak jego serce pompuje krew z niespotykaną prędkością, a mimo to ciało zalewa nieludzkie wprost zimno. Nigdy nie słyszał tylu złych emocji w ludzkim głosie. Tych kilka pozornie uprzejmych słów zawierało tak niewyobrażalną dawkę cynizmu, złośliwości i szyderstwa, iż z najwyższym trudem opanował odruch rzucenia słuchawki na widełki.
Więcej o książce dowiedziecie się czytając recenzję BUSZUJĄCEJ W KSIĄŻKACH.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czas na zwiastuny.
Podobno w tym roku ma na ekranach telewizorni pojawić się serial "The Player". Oglądając zwiastun, będzie to produkcja, na którą się tylko patrzy i mnie to kompletnie nie przeszkadza. Wbrew obiegowej opinii, nie chodzi mi tu o głównego aktora, a o pościgi, strzelaniny, bijatyki... choć gdybym mogła, jadłabym dżem. Philip Winchester, to żaden aktor, ale jest przyjemny dla oczu.
Kolejny serial, to "Blindspot". Ten już się zapowiada o wiele lepiej niż poprzednik. Wydaje mi się, że będzie lepiej zagrany, fabuła będzie bardziej zgrabna... mniejsza, sami zobaczcie:
Na zakończenie coś, co miało premierę dzisiaj. Coś, na co czekam równie mocno jak na nowe Gwiezdne wojny. Zwiastun Deadpoola XD
Ale za nim pokażę Wam najlepszy zwiastun, jaki powstał w tym roku, macie tu dwa filmiki, które rozbawiły mnie do łez:
No i obiecany zwiastun filmu, który ma pojawić się w kinach na początku 2016 roku (luty): Deadpool.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No co tam, jak tam?