niedziela, 5 października 2014

• "Zmartwychwstały" Autor: Craig Russell


Moje trzecie spotkanie z Janem Fablem i czwarte z autorem. To jest niesamowite jak Craig Russell potrafi mnie wciągnąć w swoje powieści. „Zmartwychwstały” poczęstował mnie pięknymi morderstwami, życiem głównych bohaterów i ich zmaganiem z przeszłością (nie tak znowu odległej). Znowu zatonęłam w opowieści, która do przyjemnych nie należy. 


Ktoś morduje byłych lewicowców w Hamburgu i robi to dość barwnie. Ofiary mają poderżnięte gardła, a skalpy wiszą w pomieszczeniu, w którym leży denat. Jedynym śladem, który zostawia po sobie morderca, to rudy włos. Na dodatek, to nie jest zwykły włos, nie dość, że nie można odczytać do kogo należał, to został ścięty bardzo dawno temu. Brzmi wyśmienicie. W tym tomie Russell poszedł o krok dalej. Nie dość, że od niemal samego początku życie jednego z głównych postaci jest zagrożone, to zabawił się innymi bohaterami. Fabel zmaga się z rozstaniem ze swoim mieszkaniem. Jego związek kwitnie i nadszedł czas na zamieszkanie z partnerką. Z Marią jest coraz gorzej. Zaczyna mieć zaburzenia, które wymagają konsultacji z psychiatrą i ciągle śni jej się oprawca, który potraktował ją nożem. Pomimo, że czuje wstręt do niego, to w snach go pożąda. 

„Zmartwychwstały” jest wyśmienity w odbiorze. Znowu czytamy jak czuje się morderca, kiedy czeka na swoją ofiarę. Pogawędka Fabla z mordercą, to palce lizać. Oprawca jest dość pewny siebie i nie przeszkadza mu zwiedzanie mieszkania nadkomisarza. Morderstwa jak zawsze na wysokim poziomie. Może nie ma już humoru jak w poprzednich częściach, ale to absolutnie nie przeszkadza, bo wcale nam nie jest do śmiechu, kiedy zagrożone jest życie nie tylko lewicowców, policjantów, ale i zupełnie przypadkowych osób. 

Są niestety minusy, jeden mały, a drugi dość duży i leży po stronie wydawnictwa. Na początku książki czytamy naprawdę nudne i nic nie wnoszące do fabuły opisy miasta. Na szczęście szybko autor zrezygnował z tego zabiegu. Drugi błąd mnie denerwował bardzo mocno. Tłumaczący książkę z uporem maniaka pisał: Herr Fabel, Frau Dreyer, albo zostawiał oryginalne nazwy instytucji czy organizacji. 

Trzeci tom o Janie Fablu nie zawodzi. Wręcz przeciwnie, chce się czytać więcej i więcej. Gorąco polecam.  

Oto dwie mumie, które odegrają istotną rolę w książce:

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No co tam, jak tam?