niedziela, 16 października 2016

• Okładkowo + Świetne okładki cz. 22



Tym razem o okładkach, ale w innej wersji. 
Na blogu dodaję dużo okładek, większość się Wam nie podoba, ale jakoś niespecjalnie mi to przeszkadza i bądźmy ze sobą szczerzy - mam to w dupiu. Niektóre okładki odnajduję w internetach, niektóre są mi podsyłane, ale część z nich widziałam na własne oczy. Te ostatnie sprawiały, że podchodziłam do książki i zazwyczaj zostawała odłożona na miejsce :D AALEEE! No właśnie! Podchodziłam, brałam w swe łapska i czytałam o czym to to opowiada. Więc nie pojmuję, dlaczego niektóre okładki są tak fatalne, że człowiek ma ochotę odprawić nad nimi wszelkie możliwe rytuały, aby ta zniknęły. 







No dobra, po ostatnią bym sięgnęła, sfotografowała pod każdym kątem i miała ubaw po bańki gilowe w nosie :) 

Ale do rzeczy. Angelfall, jedna z książek, którą zobaczyłam i stwierdziłam, że nawet jak nie będzie  w moim guście, to wyląduje u mnie w domu. Mam leciuteńkie skrzywienie i kocham wszystko co posiada ładne skrzydła, przedstawia postać anioła...  ale takiego skowyrnego anioła, nie jakiegoś kretyna, czy tam jak z rozkładówki gazety dla pań/panów.


Książka okazała się naprawdę fajna, ale nie wiem czy w ogóle zwróciłabym na nią uwagę, jakbym miała przed sobą takie wersje:

 
 
 
Hyperion, też się znalazł u mnie w domu, bo "MatkoBoskoOkładkowo! Oooo i z opisu wydaje się ciekawa!"


Przy dwóch pierwszych okładkach nawet bym nie podeszła do książki, do trzeciej bym się przykleiła, do czwartej... do czwartej bym po prostu podeszła:



 

Przeminęło z wiatrem. Widziałam film i o zgrozo zupełnie mi to wystarczy, choć nie powiem, żebym nie chciała mieć u siebie wersji z pierwszą okładką. Druga jeszcze ujdzie, ale trzecia? 




Nocny patrol - no cóż książkę mam, ale to dlatego, że zawsze chciałam ją przeczytać, ale okładka była tak okropna, że czekałam aż wyjdzie w wersji elektronicznej. Później o niej zapomniałam, aż nagle natrafiłam na takie wydanie:


Okazuje się, że nie tylko my mieliśmy beznadziejną okładkę. Ta z ptakiem nie jest tragiczna, ale raczej przeszłabym obok niej obojętnie: 

 
 
Przykładów miałam jeszcze wiele, ale oszczędzę Wam, bo zamierzam wrzucić kolejną partię okładek, które sprawiły, że mój wzrok się zatrzymał na dłużej :) Oto one: 

 
 
 
 
 
 
 
 
 

A na koniec aniołek :D

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No co tam, jak tam?