niedziela, 2 października 2016

• Stranger Things


Serial, na którego punkcie oszalał świat. Serial, o którym jest głośno. Serial, który był rozbijany na kawałeczki, a każdy fragment budził zachwyt.
Znienawidziłam Stranger Things nie mając za sobą ani minuty tej produkcji. W "internetach" było pełno plakatów, przeróbek, urywków odcinków, porównań, jakichś przypominajek z przeszłości. To wszystko sprawiło, że pałałam nienawiścią i chęcią mordu jak tylko zobaczyłam napis Stranger Things. Wzięłam się za serial tylko po to, żeby napisać:

Jakie, kurwa, arcydzieło! Zlepek wszystkiego co było najlepsze w starych filmach i serialach, granie na naszych wspomnieniach z dodatkiem muzyki lat ’80 ubiegłego wieku! Przejrzyjcie w końcu na oczy!
Po czym miała nastąpić kaskada nienawiści, jadu i krwawych ofiar z dziewic.
No cóż. Nie wiem jakby to napisać.
Nie widziałeś/aś jeszcze tego serialu? Odpowiem Ci słowami jednej z przerobionych piosenek przez the Offspring:



Serial rozpoczyna się dużą dawką adrenaliny. Poznajemy czwórkę dzieciaków: Dustin, Mike,
Lucas i Will - przyjaciele z zasadami. Przez dziesięć godzin grają w piwnicy Mike'a w planszówkę. Czas się skończył, zrobiło się późno, trzeba wrócić do domów. Problem w tym, że Will trafił nie do tego domu co trzeba. Miejsce to samo, dom ten sam, ale po Drugiej Stronie. 

No i teraz to dostajemy niezłą jazdę, którą obejrzymy w trzech odsłonach. 
  1. Dustin, Mike i Lucas będą szukać swojego kumpla. 
  2. Będzie go szukać matka ze starszym synem. 
  3. Policja i miasteczko też się zaangażują w poszukiwania. 
Problem w tym, że każdy będzie próbował go znaleźć na swój sposób:
  1. dzieciaki uzbroją się w rowery, prowiant i procę,  
  2. matka w lampki świąteczne, starszy syn w aparat fotograficzny,  
  3. miasteczko i policja... po prostu będą go szukać. 
Jakie będą rezultaty poszukiwań? 
  1. Trójca natrafi na dziewczynkę, której na imię będzie Jedenastka (dla przyjaciół Nastka), 
  2. matka odkryje jak się porozumieć z zaginionym synem, jeden z policjantów dowie się kto stoi za całą tragedią, 
  3. starszy syn odkryje potwora. 
W pewnym momencie drogi wszystkich poszukujących się skrzyżują. Jednak zanim to się stanie, czeka Was uczta dla oczu, uszu, myśli i serca. Starnger Things, to rewelacyjnie połączenie dramatu, horroru, sci-fi i przygodówki. Zakochałam się po uszy w tym serialu. Na taki serial nie trafia się często z jednego powodu - ciężko jest połączyć w jedną całość takie składniki jak:
  • nasz świat 
  • Druga Strona (coś jakby świat równoległy) 
  • śledztwo dzieciaków 
  • śledztwo nastolatków 
  • śledztwo dorosłych  
  • nie tak odległa przeszłość  
  • eksperymenty na dziecku 
  • sci-fi, a może moc jak u superbohatera
Nie będę wypisywać kolejnych rzeczy, bo mogę Was tylko zniechęcić. Dlaczego? Bo właśnie ten ogrom informacji i zachwytów sprawił, że nie chciałam mieć z tym serialem nic wspólnego. Jednak uwierzcie mi, tutaj zasada "co za dużo, to niezdrowo" nie istnieje. Owszem, jest wiele wątków, jest wiele nawiązań do literatury, serialu, filmu, gier czy teledysków, ale to nie tak, że macie przed sobą odgrzany kotlet, odgrzane ziemniaki (zostaw ziemniaki, zjedz mięso) i strawioną przez kota mizerię. Po prostu na półce widzicie figurki, dzieciaki porównują realny świat do świata z książek czy filmów, a przeciwnikiem dla jednych jest potwór, dla innych Zło, a dla kolejnych Demogorgon. Na ścianie wisi plakat The Thing (i nie tylko *.*)... jak nie zauważycie ani jednej rzeczy, to do jasnej cholery świat się nie zawali! Po prostu jak się człowiek przypatrzy, to może nawet i zobaczy na półce coś, co stało/stoi i u niego? Pewne kadry wywołają uśmiech, pewne porównania nawet dumę, że samemu się takich używało... TEN SERIAL, TO ŻADEN ZLEPEK! To po prostu zajebista produkcja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No co tam, jak tam?