piątek, 18 grudnia 2015

• Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy.



 
Byłam, widziałam i się zakochałam.
Będzie to krótka recenzja, przynajmniej mam taką nadzieję, bo nie chciałabym Wam swoim pisaniem obrzydzić filmu. Bez zdradzania szczegółów, bez emocji, bez niepotrzebnych zachwytów. Jako, że kompletnie nie znam się na filmie, to wybaczcie, że nie znajdziecie tu (zresztą jak zawsze) ani trudnych słów ani profesjonalnych nazw… tym bardziej nie dziwcie się, że coś co jest ujęciem, będę pisać jak o zdjęciach :)


OPINIA ZWYKŁEGO WIDZA.

Powiedzmy, że nie widziałam ani jednego filmu ze świata Gwiezdnych wojen. Powiedzmy, że nie mam totalnego świra na punkcie Mocy. Po prostu lubię filmy ze świata fantastyki.

Muzyka.
Jest to świetny film, który zachwyca pod wieloma względami.
John Williams stworzył fantastyczną ścieżkę dźwiękową, która genialnie współgrała z tym co widzimy - bez niepotrzebnych „upiększaczy”, które ewidentnie dawałyby widzowi do zrozumienia, że teraz mamy scenę radości, smutku czy tragedii. Muzyka jest zauważalna, ale nie gra pierwszych skrzypiec. Tak najprościej jak się da: muzyka nie przeszkadza w oglądaniu.


Obraz.
Nawet nie wiem od czego zacząć…
To było zajebiste!
No ja pierdziu, to było orgastyczne!
Moje oczy zobaczyły coś tak pięknego, że chcą oślepnąć, aby nie widzieć nic innego!
Przepiękne zdjęcia zapierają dech w piersi. Cudowne widoki, które chciałoby się chłonąć i chłonąć. Cudownie ukazane kontrasty między wielkością niektórych „przedmiotów” a człowiekiem. Wszystko było dopracowane łącznie z najmniejszymi detalami. No i 3D jest na wysokim poziomie. Patrzenie jak krążownik sunie sobie przed siebie, a jego przód niemal siedział mi na nosie… coś, czego zapomnieć się nie da. W tle dostaliśmy całą paletę różnych ras i każdy z przedstawiciel był tak rewelacyjny, że nawet nie mogłabym się zdecydować, który zrobił na mnie największe wrażenie. Różnorodność świata jest fascynująca i każda planeta jest piękna na swój sposób.
Cały obraz w filmie był niemal namacalny i to przy nim się najbardziej zachwycam. To naprawdę było piękne! Cudowne ujęcia, zabawa światłem i efektami specjalnymi. To było naprawdę genialne!


Gra aktorska.
Niektóre wątpliwości zostały rozwiane. Postacie, które wydawały mi się sztuczne w zwiastunach, okazały się naprawdę dobrze zagrane. Wszyscy zagrali bardzo dobrze, byli naturalni, jednak to bb-8 zasługuje na Oskara :) 

  
Humor.
Było go bardzo dużo, ale nie był nachalny. Były momenty, kiedy cała sala wybuchała głośnym śmiechem i to oznacza, że nie tylko mnie bawiły niektóre sytuacje. Nic nie było wymuszone, to po prostu się działo. Żartów sytuacyjnych też było sporo. Możne się wydawać przez to co piszę, że to była komedia, otóż nie. Humoru, było dużo, ale nie odczuwało się przesytu. Było idealnie.


Fabuła.
O kurwa, ale się działo!
Aż nie chce się wierzyć, że Disney pozwolił na taką brutalność.
Nie no, co tu pisać, było zajebiście!
Widz już jest wciągnięty w akcję od samego początku. Nie ma żadnego wstępu, nie ma żadnego „przygotuj się”, po prostu jest wielkie ŁAŁ. Wszystko zgrabnie się zazębia. Nie ma znaków zapytania, nie ma „ale o co chodzi”, nie ma „ale co to jest”. Człowiek siedzi, ogląda i nie może się nadziwić, że przy tak wielu akcjach, przy takim harmiderze nie ma odczucia, że jest tego za dużo, że jest zbyt chaotycznie i nie można się skupić. Historia jest wciągająca, zostawiła nas z pewnymi pytaniami, ale nie typu „no chyba sobie żartujecie, że teraz mam czekać dwa lata na odpowiedź!”. Ciekawa przygoda, która zostanie w pamięci.

  
Postacie.
Kolejny raz napiszę coś, co może się wydać „co za dużo to niezdrowo”.
Każda postać była wyrazista i to bardzo. Nawet Stormtrooperzy byli naprawdę widoczni. O co mi dokładnie z nimi chodzi? Otóż byli oni POKAZANI, a nie stanowili tło. Czyli mieliśmy więcej ujęć z ich reakcjami w niektórych sytuacjach i to na pierwszym planie. Naprawdę, każda z postaci, która wypowiedziała choć jedno zdanie była zauważalna, ciężko będzie je zapomnieć. Główne postacie, nie były najmocniejszą stroną w filmie, bo tu każdy miał znaczenie. Babeczka dająca znać „Nowemu Porządkowi”, babeczka opatrująca ramię jak i istota rozdająca racje żywieniowe. Poważnie, każdy był charakterystyczny, każdy coś wniósł do tego świata i każdy z nich był niepowtarzalny. Co do głównych postaci, to niektóre z nich przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Kylo Ren miał taką Moc, że aż mnie zamurowało. Rey okazała się przesympatyczną dziewczyną, którą można schrupać. Finn, to świetny kumpel z głową na karku, a nie w obłokach. „Czubaka”, to przesympatyczny futrzak. Generał Hux, to cudowny skurwysyn. Kapitan Phasma to genialna biurokracja. Generał Leia, to niesamowita charyzma, Han Solo świetny przemytnik, Snoke niesamowicie tajemniczy… no tak jak pisałam. Każdy był zauważalny i każdy był świetny. 



OPINIA FANA GWIEZDNYCH WOJEN.

Jest Moc! Nie ma sensu powtarzać tego co napisałam u góry, więc dodam tylko:
- dużo nawiązań do poprzednich części, od których się serce radowało. Nie były one jak walnięcie w twarz, były bardzo subtelne, ale ciężko je było przegapić.
- niekiedy muzyka w filmie była dobrze znana, ale została lekko zmieniona. Ale spokojnie, były to zmiany kosmetyczne. Nie można powiedzieć, że są gorsze czy lepsze. Nie można powiedzieć, że poszli na łatwiznę. Jest idealnie.
- stare postacie zostały podrasowane, w sposób znakomity. Humor się im wyostrzył, zmarszczek doszło, chód i bieg już nie ten, ale ciągle „dają radę”. Polubiłam Czubakę! Tak jak go nie trawiłam, tak teraz bym go przygarnęła. Niestety, to może być dla większości minus, ale dla mnie? Ogromny plus. Nie lata już zabijając wszystko co popadnie drąc przy tym mordę. Potrafi być cicho, potrafi siedzieć w miejscu, a nawet zażartować jak istota myśląca, a nie jak przysłowiowy dresiarz.
- Moc jaką posiada Kylo Ren, jest OGROMNA! To co potrafi zrobić, przyprawia o zawrót głowy. Byłam pod ogromnym wrażeniem jego „sztuczek”. Autentycznie, palce lizać!
- dzieje się bardzo dużo, tego jest naprawdę dużo! Można odczuć lekki niedosyt, bo chciałoby się posiedzieć w Sokole trochę dłużej, może trochę więcej poszabrować po krążowniku… Może chcielibyśmy rozwinąć niektóre sceny. Jednak ja jestem bardzo zadowolona. Wiem, że oglądając ten film, za każdym razem będę dostrzegać coś nowego! Tak, tyle tego było! Jednocześnie nic nie będzie w stanie mi się znudzić, bo nie ma przydługich scen.
- jest klimat starej trylogii, ale to też zostało podrasowane. Jest mroczniej, jest bardziej dramatycznie, ale to tylko daje nam kolejny film ze świata gwiezdnych wojen ze swoim niepowtarzalnym klimatem.


Reasumując – polecam każdemu, kogo nie odrzuca od fantastyki. Kawał dobrej produkcji, ze świetnym obrazem, fajną historią i genialnymi efektami specjalnymi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No co tam, jak tam?