poniedziałek, 18 maja 2015

• Spotkanie autorskie - Martyna Raduchowska


W sobotę 16-05-2015 r. w Skajłokerze (Sky Tower) odbyło się w księgarni Beta spotkanie autorskie z Martyną Raduchowską. Nie przeczytałam żadnej książki kobieciny, ponieważ za późno się o babeczce dowiedziałam. Tak samo było z ałtorką (tak ma być!) Martą Kisiel. Jak dowiedziałam się o istnieniu obu pań, tak kuźwa dostanie ich książek... no szybciej facet zrozumie kobietę, niż dostanie się pewne książki ich autorstwa. Także "Szamanka" jest wręcz nieosiągalna (no chyba, że jakaś zniszczona wersja na jakiejś aukcji), za "Demona luster" się nie wezmę, bo to druga część "Szamanki", a trzecia książka Martyny "Czarne światła", miała premierę w dniu spotkania. Także, poszłam na spotkanie jak ten łosiu. Ostatnią książkę Raduchowskiej i tak miałam kupić, także polazłam tam, żeby od razu coś mi na moim egzemplarzu nagryzmoliła... no i przy okazji posłuchać "co tam jak tam, aaaa daj spokój" czyli w jednym zdaniu: co tam autorka ma do powiedzenia.


Martyna jest niesamowicie przesympatyczną sobą, miała wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia. Słuchanie jej, to była czysta przyjemność. Tak interesująco opowiadała, że zapomniałam, że jestem wśród ludzi, także i stres gdzieś zniknął. Okazuje się, że większość rzeczy jakie opisuje Martyna Raduchowska w swojej najnowszej książce, już istnieje! O niektórych rzeczach wiedziałam (jak protezy sterowane myślami), tak o większości nawet nie zdawałam sobie sprawy. Chyba muszę znowu zacząć czytać pewne magazyny i oglądać pewne programy, bo jestem bardzo, ale to bardzo do tyłu. Podczas pisania książki autorka miała kilka kryzysów i jeden niemal tak ogromny jak Ocean Spokojny. Na całe szczęście kryzys minął i książka ujrzała światło dzienne. Dlaczego na całe szczęście? A no bo wiecie, jakoś po zwiastunie gry "Cyberpunk 2077" wzięło mnie całkowicie. Także ma półce mam już dwie książki ceberpunkowe XD Oby mi podeszło! No ale dosyć o Martynie, w końcu to nie jej blog. Czas na zdobycze XD 


Książka podpisana i nawet plakat dostałam! Jestem tak bardzo zajebista, że moralnie zazdroszczę sama sobie tej zajebistości XD 

Kiedy tak czekałam w kolejce na autografa, to przed moimi gałkami ocznymi pojawił się ten oto tytuł. Przykro mi, nie wiem czy książka jest adresowana do dzieci czy nie, bałam się po nią sięgnąć. Tytuł mnie niemal położył na łopatki, ale wiecie, podpis autorki się sam nie weźmie, także byłam twardka! Nie rozłożyła mnie książką!


Jestem pewna, że nawet o tym nie pomyśleliście. Ale przypomnę Wam. Ja i obora. Taaak. Oczywiście, że była obora. Tym razem nie musiałam się wstydzić siebie przed autorką, przynajmniej mam taką nadzieję! Ale odkryłam w Skajłokerze pewne miejsce... po prostu musiałam! 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No co tam, jak tam?