niedziela, 6 kwietnia 2014

• Angelfall i konkurs Wydawnictwa Filia

 Z przymrużeniem oka, wyjęte z kontekstu, ale co tam, w końcu to zabawa.

 
– Ja jestem Penryn. Zostałam nazwana na cześć zjazdu z autostrady międzystanowej numer 80.



O realności apokalipsy przekonuje mnie jednak coś innego: chrzęst smartfonów pod naszymi butami. 



Teraz jednak ponad wszelką wątpliwość mam przed sobą prawdziwego anioła. Jedną z uskrzydlonych istot. Aniołów Apokalipsy. Nadprzyrodzonych istot, które starły na proch współczesny świat i wymordowały miliony, a może nawet miliardy ludzi. 



Muszę uczciwie przyznać, że matka nigdy wcześniej nie bawiła się zwłokami, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. 



Z kim rozmawiasz?! - pyta matka niemal oszalałym tonem. - Z moim osobistym demonem, mamo. Nie martw się.  




Uratowałam ci życie. Dwukrotnie. Jesteś mi coś winien. W niektórych kulturach przez resztę życia byłbyś moim niewolnikiem.



Dla drobnej osoby, która przy innych zawsze musi zadzierać głowę, nie istnieje pojęcie nieczystej walki. To moje nowe motto i zamierzam się go trzymać.  



 Jest coś godnego podziwu w zdolności do zachowania pewnych elementów cywilizacji w czasie, gdy reszta świata osuwa się w mroki średniowiecza.  


 
Patrzy wszędzie tylko nie na żołnierzy, jakby właśnie oni byli jedynymi istotami w lesie, których nie musimy się obawiać. Czułabym się pewniej, gdyby nie wyglądał na tak zaniepokojonego.
Co może wystraszyć anioła, który jest silniejszy, szybszy od człowieka i ma bardziej od niego wyostrzone zmysły? 



Mogłabym przysiąc, że mnie właśnie zapamiętuje. 

 


Jest coś osobliwie przerażającego w niemożności zobaczenia napastnika. 



Źródła obrazków: 

Obrazek nr 1 
Obrazek nr 2 
Obrazek nr 3 
Obrazek nr 4 
Obrazek nr 5 
Obrazek nr 6 
Obrazek nr 7 
Obrazek nr 8 
Obrazek nr 9 
Obrazek nr 10 
Obrazek nr 11      

2 komentarze:

No co tam, jak tam?