Tak szczerze, nie słyszałam wcześniej o wydawnictwie, które
ma bardzo ciekawą nazwę „Uroboros”. Z lekkim dystansem podchodziłam do książki,
którą zakupiłam w ciemno. Zniewalająca okładka i ciekawy opis książki. W sumie
szalę na stronę zakupu przeważyło opakowanie. Z daleka pomyślałam, że umieszczony
został tam elf. Smukły wysoki z piękną bronią przy obu bokach. Z bliska okazało
się, że elfem jest dziewczyna w stroju, którego pozazdrościłby jej każdy łowca
nagród z Gwiezdnych Wojen. Odszukałam wydawcę i pożałowałam, że nie poznałam
ich wcześniej. W zanadrzu mają ciekawie zapowiadające się tytuły, a te pozycje,
które zostały już wydane cieszą się dobrymi opiniami. Ulżyło mi, że moja
słabość do okładek nie sprowadziła mnie na manowce. Opinie na temat książki są
wyśmienite. Martwiło mnie jedno, ja trzydzieści lat i znowu 17-letnia
bohaterka. Zazwyczaj nie kończyło się to dobrze.
W książce zakochałam się od pierwszych stronic. Delektowałam
się każdym zdaniem, każdą przygodą i każdym zdarzeniem. Poczułam magię wypływającą
z kartek lektury. To było niesamowite doświadczenie. „Szklany tron” zawładną
moim umysłem. O czym tak naprawdę jest książka? Celaena od ósmego roku życia
jest szkolona na zabójcę. Przez lata trenowała, szkoliła się w fachu i stała
się najlepsza! Nadszedł feralny dzień, w którym ktoś ją zdradził. Skutek był
opłakany. Za karę została zesłana do kopalni soli, gdzie przez resztę swojego życia
miała tyrać. Pewnego dnia pojawił się człowiek, który obiecał jej wolność w
zamian za wzięcie udziału w turnieju.
Chcecie czy nie, teraz się przed
Wami otworzę i z ręką na sercu napiszę jak ja widziałam cała tą historię. Była
sobie Śpiąca Królewna. Żyło się jej dobrze wśród zabójców, jednak jeden z nich
okazał się złą wróżką. Było to bardziej brutalne. Królewna nie ukłuła się w
palec wrzecionem tylko została zdradzona. Nie zasnęła słodko czekając na
pocałunek księcia, tylko została wtrącona do kopalni nie mając żadnych perspektyw
na zmianę otoczenia. Zamiast wiecznego snu czekała ją wieczna harówka. Tam
została Kopciuszkiem. Była popychadłem dla innych. Nikt nie widział w niej
człowieka tylko siłę roboczą. Jednak któregoś dnia pojawił się Książę. Przedstawiając
swoją propozycję zamienił Kopciuszka w Królewnę Śnieżkę. Co prawda nie musiała
uciekać od złej królowej, która chciała ją zabić, ale mogła oddalić się od
kopalni i przestać myśleć o czyhającej w każdym jej zakamarku śmierci. Została
ulokowana w domku, gdzie musiała dostosować się do otoczenia aby odzyskać
upragnioną wolność. Czy w domku było kolorowo? A gdzie tam! Szklany zamek wcale
nie był przyjazny. W środku tegoż królestwa czekała na mnie inna bajka. Było
łucznictwo, turniej i podszywanie się pod inną osobę (Robin Hood), była zagadka
kryminalna (Sherlock). Było trochę mitologicznie, nie
zabrakło też legend jak i prawdziwej magii. No i cała w stresie marzyłam o
szczęśliwym zakończeniu!
Nie wyobrażajcie sobie jakichś ogromnych powiązań! To były
subtelne muśnięcia w tekście takie jak „Gdzieś ty znalazła te suknię!”, „Jej
trzewiki wydawały się kruche i delikatne” albo „Jak właściwie chcesz dostać się
na bal?”. To był magiczny powrót do dzieciństwa. Prawie niezauważalne wzmianki
sprawiały, że czułam ciepło w sercu. Nie wiem, może to tylko moja wyobraźnia
tak intensywnie doszukiwała się powrotu do znanych mi bajek i baśni? Ale uwierzcie
mi, książka jest naprawdę cudowna. Wkraczacie w zupełnie inny świat… świat
bajkowy i magiczny, jednocześnie wydaje się, że to realny świat. Właśnie tak
się czułam kiedy rodzice na dobranoc czytali mi do poduchy. Niby nie ma gadających
wilków ani nikt nie śmieje się z małego łabędzie…
ale czy ktoś wtedy myślał, że to fikcja? Każdy z nas te wszystkie historie brał
na poważnie i myślał, że wydarzyły się naprawdę. „Szklany tron” pobudza
wyobraźnię, sprawia że chłoniecie ją całym sobą.
Książka jest pasjonująca. Ciekawe opowieści z przeszłości,
miłe dla „ucha” dialogi, ekscytujące walki, walki, które zapierają dech w
piersiach. Niesamowita historia dziewczyny, której nie da się zapomnieć. Gorąco
polecam! Na koniec mały cytat, który
zamieszczam chyba bardziej dla siebie. Sprawia, że choć trochę mniej się karcę za
doszukiwanie się dzieciństwa w „Szklanym Tronie”:
„-Surowo mnie
osądzasz!
- Mam mózg po to, aby osądzać i budować opinie.
- Mam mózg po to, aby osądzać i budować opinie.
- A serce
masz po to, aby powstrzymywać się od wygłaszania krzywdzących, surowych osądów.”
PS
Wielkie brawa dla Pana Marcina Mortki, który znakomicie przełożył tekst.
Wielkie brawa dla Pana Marcina Mortki, który znakomicie przełożył tekst.
Zapowiada się ciekawie, skoro wypada dobrze, to chętnie sięgnę :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę!
Usuń