niedziela, 31 sierpnia 2014
piątek, 29 sierpnia 2014
• Klasyczne kity czy też kity klasyki. Muzyka, z którą dorastałam.
Na fejsbukowej stronie bloga Tramwaj nr 4, pojawiła się piosenka, która wywołała lawinę wspomnień. Jak tytuł
owej wspominajki rzecze, nie znajdziecie tu Aetosmith, Ramonesów itd. Nie
będzie też Sinatry, White’a itp. Antokwiaka i Jeżeowskiej na próżno tu szukać…
Znajdzie się tu coś, co skutecznie odciągnęło mnie od książki. Nie żałuję, bo
morda uśmiechała mi się od ucha do ucha! Jak ktoś jest w moim wieku, to zapewne
pamięta wszystkie utwory, bo pomimo, iż niektóre są starsze ode mnie, to i za "moich czasów" królowały :D Oczywiście, to nie wszystkie piosenki jakie nam przyszły do głowy! Czasu by nam zabrakło, a z rana do roboty trzeba było iść (owa lawina wydarzyła się między jednym a drugim dniem roboczym). Także przed Wami mizerna część muzyki, która towarzyszyła mi podczas dorastania :P
ZAPRASZAM DO SŁUCHANIA
wtorek, 26 sierpnia 2014
• Seriale, których grzechem jest nie zobaczyć! Część 2
Kolejna
odsłona seriali, które moim zdaniem trzeba obejrzeć. Nie chodzi tu o klasykę,
bo większość z nich nawet obok tego nie leżała. Chodzi o to, że wyróżniają się
na tle innych seriali i pomimo, że nie lubicie danego gatunku, to prawdopodobnie
akurat ten serial Wam się spodoba.
czwartek, 21 sierpnia 2014
• "Pełnia księżyca" Autor: Jim Butcher
Po
raz pierwszy oceniam książkę, po kilkunastu stronach... albo po kilku.
Dwie
panie, dwie "twardkie jak skurwsyny" panie, o takich jajach mogą
pomarzyć najtwardsi mężczyźni! Jedna z policji, druga z FBI - ich pierwsze
spotkanie. Jak u prawdziwych bab z jajami przystało - żadnych uścisków dłoni,
żadnego dzień dobry, od razu przystępują do pokazania kto tu jest królowcem!
Zaczęły się bić, dlaczego? Nie pytajcie mnie, po prostu zaczęły się naparzać.
Poważnie! Popatrzyły na siebie i zaczęły się tłuc. Zawzięta walka, poszły w
ruch pięści, kopniaki i w końcu doszło do ostateczności. Pani z FBI wyciągnęła
broń i strzeliła do pani policjant. Dzielny mag osłonił ją własnym ciałem, tzn.
doskoczył do niej i powalił na ziemię. Do akcji wkraczają FBIajczyki. Finał?
Pani z FBI przypadkowo wypaliła broń. Pani policjant potwierdziła taki obrót wydarzeń
"to prawda, to był wypadek". Temu zdarzeniu towarzyszyły silne
emocje, które autor wyraził za pomocą:
-
zwęziła oczy i popatrzyła
-
zacisnęła szczęki, aż jej żyłka wyskoczyła.
Tak
genialnej książki, moja osoba nie zniesie! To mnie przerosło! MAMO JA CHCĘ DO
DOMU!
niedziela, 17 sierpnia 2014
• Życzenia urodzinowe.
Wszystkie
życzenia urodzinowe cieszą! Dziękuję za nie wszystkie :D Wśród tych wszystkich
cudownych życzeń znalazły się takie szczególne, o których napiszę :D
Bartek
pożyczył mi, aby przedmioty martwe odczepiły się ode mnie. To bardzo miłe, bo
mam dość siniaków i bliskich spotkań z framugami, ścianami, biurkami, szafami,
krzesłami... To irytuje, także mam nadzieję, że wszystkie te ustrojstwa się ode
mnie odczepią!
Najlepszy
i najwspanialszy Przemek życzył mi między innymi samych dobrych seriali (coraz
mniej ich mam, więc jak najbardziej trafne życzenie), wciągających książek (oby
jak najwięcej!), wartkich filmów (których też mam coraz mniej, więc nie
pogardzę kolejnymi świetnymi produkcjami), zboczonego poczucia humoru (oby mnie
nigdy nie opuścił) i wszystkich wycudowanych gadżetów, o jakich tylko
marzysz…. No to ja poproszę o BUTY oraz
to:
sobota, 16 sierpnia 2014
• Taniec na rurze
Dzisiaj
nie będzie książkowo, serialowo ani… growo :)
czwartek, 14 sierpnia 2014
• "Front burzowy" Autor: Jim Butcher
Zachęcona
przez „Z pamiętnika książkoholika” sięgnęłam po Akta Dresdena. Wcześniej (dużo
wcześniej) widziałam serial i dobór aktorów (za wyjątkiem Boba) powalił mnie na
łopatki. Nie dało się tego oglądać, ale fabuła była całkiem przyjemna. Także w
miarę optymistycznie zaczęłam czytać. Książkę czytałam 12 dni! Tak, całe 12
dni. To była męczarnia i co ja się nagimnastykowałam to moje - spaliłam chyba
wszelkie możliwe kalorie. Najpierw za pomocą Google odszukałam jakiegoś faceta
o szpiczastym nosie i brodzie… wyszedł mi jakiś Japończyk czy tam Chińczyk, ale
najważniejsze, że w 30% udało mi się wymazać z głowy serialowego aktora! Następnie
musiałam się wyciszać, aby nie rozerwać wszystkiego dookoła, bo większość postaci
mnie irytowała.
Jest
sobie mag - podobno potężny, silny, bystry i z poczuciem humoru. Dupa tam.
Niezdara jakich mało, swą potężną moc pokazał na kilka stron przed zakończeniem
książki, co do bystrości… zorientowałam się szybciej co i jak, niż nasz
bohater. Chociaż to za mało powiedziane, zorientowałam się od razu. Akcja toczy
się jak flaki z olejem. Mamy brutalne morderstwo dwóch osób, bardzo piękne
morderstwo moim zdaniem, krwawe i niesamowicie widowiskowe. Pani policjant
prosi swojego przyjaciela (maga) o pomoc, bo uważa, że ktoś to zrobił za pomocą
magii. Przed przyjściem naszego bohatera na miejsce zbrodni, ten dostaje
telefon od dziwnej kobiety… jak się okazuje szuka ona swojego zaginionego męża,
który interesował się czarami. Brzmi fajnie, ale tak nie jest, a na domiar
złego postacie wcale nie niwelują bolączki czytania. Jest np. pani policjant (przyjaciółka
naszego maga), chciałam ją opluć, obsikać i napierdzieć w twarz. Dziecinne,
prawda? Ale i taka ta babka była. Feministka pełną gębą, ale nie taka
prawdziwa. Z tego co pamiętam ze szkoły, feministki, to były kobiety, które
walczyły o równouprawnienie pod postacią jednakowych zarobków na tych samych
stanowiskach dla obu płci, walczyły o to, aby kobiety mogły zdobywać wiedzę,
żeby przyjmowano do pracy bardziej kompetentną kobietę niż beznadziejnego
faceta, itp. itd. Teraz feminizm polega na tym, że ja nie wyrzucam śmieci, nie
gotuję, nie prasuję, nie piorę, nie sprzątam, nie rodzę… a nie wróć! Do tego
jeszcze nie doszło. Broń Panie Boże, żeby ktoś niósł moje ciężkie toboły,
ustępował mi miejsca, żadnych kurwa kwiatków, a jak mi powie coś miłego, TO OD
RAZU WALĘ PO JAJACH SZOWINISTYCZNEGO SKURCZYBYKA! Taka właśnie jest pani
policjant. Do tego myślenie idzie jej jeszcze gorzej niż magowi. Jest jeszcze taki
facet od ciążącego miecza nad głową głównego bohatera, który należy na Białej
Rady… czy jakoś tak. Co w nich jest denerwującego? Ano ich sposób rozumowania.
Powiedzmy, że masz ciemne włosy, na miejscu zbrodni widziano człowieka o
ciemnych włosach. Wniosek? TO TY GO ZABIŁEŚ! ZROBIŁEŚ TO, MAMY ŚWIADKÓW! No z
takimi nie pogadasz, nie przegadasz, nie przekonasz - oni działają tylko na
nerwy, ale respekt musisz czuć.
Podobno
część druga jest lepsza niż jedynka. Oby, naprawdę oby. Chociaż musi być coś
fajnego w tej książce, skoro (jak na razie) doczekała się 15 tomów! No nie
wydaje się tyle części, jeżeli nikt jej nie czyta. Wiec trzymajcie kciuki.
Zaczynam „Pełnię księżyca”.
Subskrybuj:
Posty (Atom)