Ostatnio odkryłam filmiki, które pokazują dobrze znane nam historię w zupełnie innym świetle. Bardzo, ale to bardzo mi się spodobało to co zobaczyłam :D A mianowicie fragmenty filmu, zostały tak poukładane, że wyszła z tego zapowiedź horroru, dodam, że dobrze zapowiadającego się horroru :D
sobota, 13 grudnia 2014
• Bajkowy horror
Ostatnio odkryłam filmiki, które pokazują dobrze znane nam historię w zupełnie innym świetle. Bardzo, ale to bardzo mi się spodobało to co zobaczyłam :D A mianowicie fragmenty filmu, zostały tak poukładane, że wyszła z tego zapowiedź horroru, dodam, że dobrze zapowiadającego się horroru :D
czwartek, 4 grudnia 2014
• Klaszczecie w dłonie?
Skąd ten tytuł? Ano zbierałam się od niedawna, żeby popełnić wpis o najfajniejszych piosenkach z bajek. Tak przypominając sobie wszystkie "śpiewane" bajki, przyszły mi do głowy te "nieśpiewane", aż dotarłam do "nie-bajki", za to w bardzo bajkowym klimacie.
sobota, 29 listopada 2014
niedziela, 23 listopada 2014
• DMC: Devil May Cry - gra
Gra ma już
rok, jednak ja ją przeszłam dosłownie przed chwilą. Co najgorsze, grę mam od
roku na półce, a ja ją przed chwilą zainstalowałam. Głupia ja, niedobra ja i
ogólnie: co ja sobie myślałam. Gra jest fantastyczna i… no FANTASTYCZNA!
Pamiętam te wszystkie lamenty fanów nad nową wersją gry. Nie dość, że nie mają
jej robić Japońce, to jeszcze Dante ma być emo chłoptasiem. Mnie to rybka była
od początku, bo swoją przygodę zaczęłam z Devil May Cry 4 i pokochałam „raczej”
Nero niż Dantego, choć me serce biło szybciej za każdym razem, im dłużej grałam
tą drugą postacią. No cóż, nigdy nie twierdziłam, że jestem normalna i za
każdym razem staram się obalać tę teorię jak tylko usłyszę: aż tak nienormalna
nie jesteś. Także cały świat: DANTE, DANTE, DANTE, a ja cichutko w duchu: Nero,
Nero, Nero. Wracając do tematu, gdyby nie to, że jestem arcyleniem
arcyśmierdzącym, to poszukałabym tych wszystkich płaczów, ubolewań, wulgaryzmów
skierowanych do twórców gry, następnie bym odwiedziła twórców owych lamentów i zapytała:
i co, głupio
ci teraz? Jak bardzo uważasz, że jesteś żałosnym, małym, nic nie znaczącym i
głupim ludzikiem?!
czwartek, 20 listopada 2014
Cynamonowy Kącik: Kaszana Cżelendż rośnie w siłę!
Kaszana Czelendż rośnie w siłę :D
W 2015 roku, oprócz mnie i Cynamonowego Kącika dołączył Paragraf 22 i pół.
Może ktoś jeszcze chętny do poświęcenia się dla ludzkości?
środa, 19 listopada 2014
wtorek, 18 listopada 2014
Cynamonowy Kącik: Jeśli patologia, to tylko w Stumilowym Lesie!
Warto przeczytać te dwa krótkie opowiadania! Dlaczego? Bo są zajebiste :D
niedziela, 16 listopada 2014
środa, 12 listopada 2014
poniedziałek, 3 listopada 2014
• Śliwkowy konkurs - WYNIKI
Odbyło się losowanie :D Dziękuje wszystkim za cytaty, dziękuję tym, którzy podzielili się fragmentami książek, pomimo nie brania udziału w konkursie :D Zwycięzcy serdecznie gratuluję! Nagrodę wyślę pod wskazany adres :D
sobota, 1 listopada 2014
wtorek, 28 października 2014
• Seria: Lux; Autor: Jennifer L. Armentrout (Obsydian, Onyks)
Możecie mnie spalić na stosie, możecie wymierzyć mi najwyższą karę, ale
nie zmienię zdania. Seria LUX jest wyczesana w kosmos. Jest tak głupia, że aż
śmieszna. Czytając obie książki, nie raz płakałam ze śmiechu, wyłam ze śmiechu
i ogólnie miałam naprawdę fantastyczny ubaw. Słuchajcie! Nawet rysunki się
pojawiły w wykonaniu CYNAMONOWEGO KĄCIKA (po przeanalizowaniu wszystkich słów,
trzeba było trochę poprawić rysunek). Język w książce jest bardzo prosty,
większość rozmów dwójki bohaterów jest na żenująco niskim poziomie… jednak nie
jest to książka skierowana do osób w moim wieku. Jest to seria przeznaczona dla
młodziutkich ludków, które uważają obrażanie i wyzywanie drugiej osoby, za
zabawne, bądź za przysłowiowe końskie zaloty. Im książka, na pewno przypadnie
do gustu i naprawdę nie widzę w tym nic złego. Jako, że jest mi wstyd i nie
chcę wydać drugi raz pieniędzy na książkę (pierwszy tom otrzymałam w prezencie),
zróbcie jakąś zbiórkę, dla upośledzonej umysłowo i jak pojawi się tom trzeci,
to mi ją kupcie :D
czwartek, 16 października 2014
• Festiwal Dyni 2014
12-10-2014r.
wybrałam się do Ogrodu Botanicznego na któryś tam Dolnośląski Festiwal Dyni.
Wystałam się w ogromniastej kolejce, jakiś kretyn przede mną stwierdził, że
zapali sobie papierosa. No szkoda, że nie wyszedł z tej kolejki i nie stanął
gdzieś obok, tylko musiał oplątać swym ciałem swoją dziołchę, a dziołcha była
przyssana do jego szyi. Dobra, zapłaciłam za wstęp całe 15 zł. Pomyślałam „nie
jest źle”, milion lat temu odwiedzałam ten ogródek, to od razu odświeżę sobie
wspomnienia. To co mnie przywitało w środku, wprawiło mnie w osłupienie.
piątek, 10 października 2014
• Kaszana Czelendż 1/2014 czyli "Sto pociągnięć szczotką przed snem" + wyzwanie dla Cynamonowego Kącika
Wpadłam na pewien poroniony pomysł. Większość bierze udział w jakiś wyzwaniach. Ilość przeczytanych książek/stron w miesiącu, kwartale, roku. Cóż to za wyzwanie, skoro czytanie to czysta przyjemność, nawet jak trafi nam się książka, z gatunku, za którym nie przepadamy. Jak tak czytam, to w większości są to miłe wspomnienia, a sami biorący udział w wyzwaniu są zdziwieni, że nawet odnaleźli się w danym świecie. Mnie to trochę dziwi.
niedziela, 5 października 2014
• "Zmartwychwstały" Autor: Craig Russell
Moje trzecie spotkanie z Janem Fablem i czwarte z autorem. To jest
niesamowite jak Craig Russell potrafi mnie wciągnąć w swoje powieści. „Zmartwychwstały”
poczęstował mnie pięknymi morderstwami, życiem głównych bohaterów i ich
zmaganiem z przeszłością (nie tak znowu odległej). Znowu zatonęłam w opowieści,
która do przyjemnych nie należy.
środa, 1 października 2014
• Śliwkowy konkurs
Październik nas przywitał, więc ja przywitam Was (pierwszym zorganizowanym przeze mnie) konkursem. Do wygrania jest jeden egzemplarz trzynastego tomu Śliwki "Złośliwa trzynastka". Zasady są proste:
- Na maila wysyłacie mi swoje imię i nazwisko oraz pseudonim bądź nazwę swojego bloga.
- W tej samej wiadomości wysyłacie mi trzy cytaty, które Was rozbawiły oraz tytuł książek, z których pochodzą. Nieważne czy będą pochodzić z kryminału czy erotyku (mogą to być trzy różne książki) - kto odważniejszy może wstawić je tu w komentarzu :)
- swoje zgłoszenie wysyłacie do 31-10-2014r. (do 23:59) na adres skryba-kojota@wp.pl w tytule wpisujecie ŚLIWKOWY KONKURS
niedziela, 21 września 2014
• Wpis numer 100
Setny post
trza uczcić, a że nie wiem jak, więc odstawię prywatę :D Będzie to zestawienie (łącznie sto pozycji),
które mnie nawiedza w różny sposób:
- Najczęściej do niego wracam,
- Urzekły mnie
- Najbardziej lubię
- Prześladuje mnie itd.
- Podkreślam, że kolejność jest przypadkowa!
sobota, 13 września 2014
• Drugie, Prawdziwe, a także Praktyczne spotkanie z Martą Kisiel!
Spotkania autorskie są fajne, tzn. byłam na całym jednym (acz podwójnym!) i było bardzo fajnie. Natomiast spotkania ałtorskie są dość stresujące… dla mnie. Jak to kolega stwierdził, mam perlisty śmiech, także na takich spotkaniach usilnie się skupiam, żeby owym śmiechem nie wybuchnąć. Dwa razy w teatrze nie wytrzymałam i śmiałam się tak perliście… co za wstyd! Na całe szczęście wrocławscy aktorzy (i nie tylko) to bardzo mili ludzie. Przy pierwszym spotkaniu miałam „stresa” niemiłosiernego, bo wiedziałam, że śmiać się nie będę (stres i te sprawy), ale ta wszechobecnie łażąca za mną obora. Nie, nie śmierdzę (tzn. taką mam nadzieję), ale zawsze sobie obory narobię. Tak przy pierwszym spotkaniu, uśmiechałam się nie wiadomo dlaczego i po co. Ałtorka do mnie mówiła, a ja przytakiwałam (co najmniej w rytmie piosenki Kris Kross „Jump”) i suszyłam zęby. Często można taką reakcję zaobserwować oglądając wiadomości, często jakaś pani dziennikarz, z amerykańskim uśmiechem na twarzy mówi:
Zginęło 365 osób, w tym 117. dzieci. Samolot spadł na pola, jednak zboże się całe zapaliło i ogień doszedł do lasu. Aktualnie leśne zwierzęta spierniczają, bo jest tam bardzo gorąco. Jak na razie spłonęło 300 hektarów lasów.Liczba ofiar śmiertelnych ciągle rośnie.
Tym razem stres był mniejszy, więc do uczepionej do mej nogi obory, doszła obawa „nie ryknij śmiechem”. Jestem dzielna! Śmiechu nie było (chociaż musiałam panować nad sobą dość często), było tylko kulturalne hihihi, huhuhu, hohoho, hehehe, hyhyhy… żadnego BUAHAHAHA (na marginesie, kto się śmieje z literką b?). Był jednak moment, w którym chciałam wskoczyć na scenę i złapać Ałtorkę za fraki pytając grzecznie: ALE KURWA JAK TO?! Cóż takiego zostało powiedziane? Marta Kisiel-Małecka nie lubi się z postaciami Zombie Greya i szuka ciasteczek, żeby je polubić… także ZB, został schowany do szuflady. Dożywocie 2, powstanie, ale kiedy? Uwaga… nie wiadomo kiedy, bo ałtorka to se okna umyje, to sufit pomaluje, a to rury wymieni, piwnicę udekoruje… OK, każdy z nas najpierw wysprząta chatę jakby sam papież miał na święta przyjechać, zanim się weźmie do roboty, no ale na miłość mą do Szczęsnego, jedno zdanie na tydzień?! To jest zgroza, mord i dyskryminacja obcokrajowców w świetle polskiego prawa konstytucyjnego!! Jednak Marta obiecała, że będzie Zombie Grey, Dożywocie 2 i Miciu (podobno jest mu najbliżej wyjścia na świat). Ludki przybyły na spotkanie dość licznie, prowadzący sprawnie prowadził spotkanie, nawet padały pytania ze strony publiczności (nooo znaleźli się odważni!). Także spotkanie było trochę smutne, ale bardzo udane. Jakby było kolejne, to wysyłajcie mi książki do podpisu, bo przy takich ruchach pisarskich, mogę się nie doczekać kolejnej do zabazgrolenia, a na spotkanie chętnie bym poszła… znowu :D
• "Dożywocie" Autor: Marta Kisiel
Czytaliście kiedyś z premedytacją książkę jak najdłużej? Ja tak miałam
z większością lektur. Tym razem przedłużałam swój czas czytania, aby jak najwięcej
czasu spędzić z „Dożywociem”. Język jakim napisana jest książka, to istna
rozkosz dla umysłu! Jak dla mnie ałtorka (nie autorka tylko ałtorka) mogłaby napisać książkę kucharską, a
ja tonęłabym w przepisach, radach i czasie przygotowania potraw wszelakich.
niedziela, 7 września 2014
• Restauracja Kojot
No kto by pomyślał, że taka wspaniała restauracja o zacnej nazwie znajduje się w Polsce :D
A do tego mają tam odpowiedni wystrój! Szkoda, że takich atrakcji nie ma we Wrocławiu, na bank bym odwiedziła :D Nawet mają fajne MENU. Kojot byłby dumny! Kevin Hearne też byłby dumny... ja jestem dumna!
niedziela, 31 sierpnia 2014
piątek, 29 sierpnia 2014
• Klasyczne kity czy też kity klasyki. Muzyka, z którą dorastałam.
Na fejsbukowej stronie bloga Tramwaj nr 4, pojawiła się piosenka, która wywołała lawinę wspomnień. Jak tytuł
owej wspominajki rzecze, nie znajdziecie tu Aetosmith, Ramonesów itd. Nie
będzie też Sinatry, White’a itp. Antokwiaka i Jeżeowskiej na próżno tu szukać…
Znajdzie się tu coś, co skutecznie odciągnęło mnie od książki. Nie żałuję, bo
morda uśmiechała mi się od ucha do ucha! Jak ktoś jest w moim wieku, to zapewne
pamięta wszystkie utwory, bo pomimo, iż niektóre są starsze ode mnie, to i za "moich czasów" królowały :D Oczywiście, to nie wszystkie piosenki jakie nam przyszły do głowy! Czasu by nam zabrakło, a z rana do roboty trzeba było iść (owa lawina wydarzyła się między jednym a drugim dniem roboczym). Także przed Wami mizerna część muzyki, która towarzyszyła mi podczas dorastania :P
ZAPRASZAM DO SŁUCHANIA
wtorek, 26 sierpnia 2014
• Seriale, których grzechem jest nie zobaczyć! Część 2
Kolejna
odsłona seriali, które moim zdaniem trzeba obejrzeć. Nie chodzi tu o klasykę,
bo większość z nich nawet obok tego nie leżała. Chodzi o to, że wyróżniają się
na tle innych seriali i pomimo, że nie lubicie danego gatunku, to prawdopodobnie
akurat ten serial Wam się spodoba.
czwartek, 21 sierpnia 2014
• "Pełnia księżyca" Autor: Jim Butcher
Po
raz pierwszy oceniam książkę, po kilkunastu stronach... albo po kilku.
Dwie
panie, dwie "twardkie jak skurwsyny" panie, o takich jajach mogą
pomarzyć najtwardsi mężczyźni! Jedna z policji, druga z FBI - ich pierwsze
spotkanie. Jak u prawdziwych bab z jajami przystało - żadnych uścisków dłoni,
żadnego dzień dobry, od razu przystępują do pokazania kto tu jest królowcem!
Zaczęły się bić, dlaczego? Nie pytajcie mnie, po prostu zaczęły się naparzać.
Poważnie! Popatrzyły na siebie i zaczęły się tłuc. Zawzięta walka, poszły w
ruch pięści, kopniaki i w końcu doszło do ostateczności. Pani z FBI wyciągnęła
broń i strzeliła do pani policjant. Dzielny mag osłonił ją własnym ciałem, tzn.
doskoczył do niej i powalił na ziemię. Do akcji wkraczają FBIajczyki. Finał?
Pani z FBI przypadkowo wypaliła broń. Pani policjant potwierdziła taki obrót wydarzeń
"to prawda, to był wypadek". Temu zdarzeniu towarzyszyły silne
emocje, które autor wyraził za pomocą:
-
zwęziła oczy i popatrzyła
-
zacisnęła szczęki, aż jej żyłka wyskoczyła.
Tak
genialnej książki, moja osoba nie zniesie! To mnie przerosło! MAMO JA CHCĘ DO
DOMU!
niedziela, 17 sierpnia 2014
• Życzenia urodzinowe.
Wszystkie
życzenia urodzinowe cieszą! Dziękuję za nie wszystkie :D Wśród tych wszystkich
cudownych życzeń znalazły się takie szczególne, o których napiszę :D
Bartek
pożyczył mi, aby przedmioty martwe odczepiły się ode mnie. To bardzo miłe, bo
mam dość siniaków i bliskich spotkań z framugami, ścianami, biurkami, szafami,
krzesłami... To irytuje, także mam nadzieję, że wszystkie te ustrojstwa się ode
mnie odczepią!
Najlepszy
i najwspanialszy Przemek życzył mi między innymi samych dobrych seriali (coraz
mniej ich mam, więc jak najbardziej trafne życzenie), wciągających książek (oby
jak najwięcej!), wartkich filmów (których też mam coraz mniej, więc nie
pogardzę kolejnymi świetnymi produkcjami), zboczonego poczucia humoru (oby mnie
nigdy nie opuścił) i wszystkich wycudowanych gadżetów, o jakich tylko
marzysz…. No to ja poproszę o BUTY oraz
to:
sobota, 16 sierpnia 2014
• Taniec na rurze
Dzisiaj
nie będzie książkowo, serialowo ani… growo :)
czwartek, 14 sierpnia 2014
• "Front burzowy" Autor: Jim Butcher
Zachęcona
przez „Z pamiętnika książkoholika” sięgnęłam po Akta Dresdena. Wcześniej (dużo
wcześniej) widziałam serial i dobór aktorów (za wyjątkiem Boba) powalił mnie na
łopatki. Nie dało się tego oglądać, ale fabuła była całkiem przyjemna. Także w
miarę optymistycznie zaczęłam czytać. Książkę czytałam 12 dni! Tak, całe 12
dni. To była męczarnia i co ja się nagimnastykowałam to moje - spaliłam chyba
wszelkie możliwe kalorie. Najpierw za pomocą Google odszukałam jakiegoś faceta
o szpiczastym nosie i brodzie… wyszedł mi jakiś Japończyk czy tam Chińczyk, ale
najważniejsze, że w 30% udało mi się wymazać z głowy serialowego aktora! Następnie
musiałam się wyciszać, aby nie rozerwać wszystkiego dookoła, bo większość postaci
mnie irytowała.
Jest
sobie mag - podobno potężny, silny, bystry i z poczuciem humoru. Dupa tam.
Niezdara jakich mało, swą potężną moc pokazał na kilka stron przed zakończeniem
książki, co do bystrości… zorientowałam się szybciej co i jak, niż nasz
bohater. Chociaż to za mało powiedziane, zorientowałam się od razu. Akcja toczy
się jak flaki z olejem. Mamy brutalne morderstwo dwóch osób, bardzo piękne
morderstwo moim zdaniem, krwawe i niesamowicie widowiskowe. Pani policjant
prosi swojego przyjaciela (maga) o pomoc, bo uważa, że ktoś to zrobił za pomocą
magii. Przed przyjściem naszego bohatera na miejsce zbrodni, ten dostaje
telefon od dziwnej kobiety… jak się okazuje szuka ona swojego zaginionego męża,
który interesował się czarami. Brzmi fajnie, ale tak nie jest, a na domiar
złego postacie wcale nie niwelują bolączki czytania. Jest np. pani policjant (przyjaciółka
naszego maga), chciałam ją opluć, obsikać i napierdzieć w twarz. Dziecinne,
prawda? Ale i taka ta babka była. Feministka pełną gębą, ale nie taka
prawdziwa. Z tego co pamiętam ze szkoły, feministki, to były kobiety, które
walczyły o równouprawnienie pod postacią jednakowych zarobków na tych samych
stanowiskach dla obu płci, walczyły o to, aby kobiety mogły zdobywać wiedzę,
żeby przyjmowano do pracy bardziej kompetentną kobietę niż beznadziejnego
faceta, itp. itd. Teraz feminizm polega na tym, że ja nie wyrzucam śmieci, nie
gotuję, nie prasuję, nie piorę, nie sprzątam, nie rodzę… a nie wróć! Do tego
jeszcze nie doszło. Broń Panie Boże, żeby ktoś niósł moje ciężkie toboły,
ustępował mi miejsca, żadnych kurwa kwiatków, a jak mi powie coś miłego, TO OD
RAZU WALĘ PO JAJACH SZOWINISTYCZNEGO SKURCZYBYKA! Taka właśnie jest pani
policjant. Do tego myślenie idzie jej jeszcze gorzej niż magowi. Jest jeszcze taki
facet od ciążącego miecza nad głową głównego bohatera, który należy na Białej
Rady… czy jakoś tak. Co w nich jest denerwującego? Ano ich sposób rozumowania.
Powiedzmy, że masz ciemne włosy, na miejscu zbrodni widziano człowieka o
ciemnych włosach. Wniosek? TO TY GO ZABIŁEŚ! ZROBIŁEŚ TO, MAMY ŚWIADKÓW! No z
takimi nie pogadasz, nie przegadasz, nie przekonasz - oni działają tylko na
nerwy, ale respekt musisz czuć.
Podobno
część druga jest lepsza niż jedynka. Oby, naprawdę oby. Chociaż musi być coś
fajnego w tej książce, skoro (jak na razie) doczekała się 15 tomów! No nie
wydaje się tyle części, jeżeli nikt jej nie czyta. Wiec trzymajcie kciuki.
Zaczynam „Pełnię księżyca”.
środa, 30 lipca 2014
• "Krwawy szlak" Autor: Moira Young (tom 1)
Kocham wakacje. Mogłam choć trochę nadrobić zaległości w czytaniu i oglądaniu. Poza tym sześć wpisów, mówi samo za siebie :D Najzwyczajniej na wakacjach człowiekowi się chce!
Mam dylemat nie z tej ziemi. Książkę przeczytałam w jeden wieczór, a
do kategorii cienkich nie należy. Czyli musiałam miło spędzić czas… nie do
końca. Ogólnie historia jest naprawdę fajna i jeżeli chodzi o literaturę
młodzieżową – wyróżnia się (i nie, nie chodzi mi o zdanie „to nie są wampiry ze
Zmierzchu”). Rzecz dzieje się w przyszłości, jak odległej to nie wiem – nie zarejestrowałam
tego. Nie ma wampirów, wilkołaków, duchów i innego ustrojstwa. Mamy
osiemnastoletnich bliźniaków (Saba i Lugh), dziewięcioletnią Emi (ich siostrę)
oraz ojca. Rodzina żyje na odludziu, a latorośl widziała w swoim życiu może 4
osoby. Pewnego dnia przyjeżdża 4 osobników w długich czarnych szatach zabija
ojca i zabiera ze sobą chłopaka. Dziewczyna zrobi wszystko, aby odzyskać
bliźniaka. Brzmi dość prostacko, ale akurat tak nie jest. Jest naprawdę
fajnie i do tego mamy bardzo wiele przygód.
Zacznę może od minusów, żeby skończyć tzw. miłym akcentem.
Możliwe, że wynika to z faktu, iż nie przepadam za dziećmi, ale będę
się bronić do upadłego. W książce będzie w pewnym momencie dwójka dzieciaków,
ale jedno z nich chciałabym wywiesić na ścianie jako tarcze na rzutki. Emmi –
dziecko, które wywoływało u mnie agresje. W poważaniu miałam jej chude ciało,
cieniutką szyjkę… chciałam tego dzieciaka prać do nieprzytomności (zaznaczam,
ze w rzeczywistości nie uderzyłabym dziecko i tłumaczyła jak krowie na rowie,
aż nie pojmie tego, co się do niego mówi). Żadne tam: ale ona ma 9 lat, odpuść
jej. No to jak ma 9 lat, to niech nie wbija mi się w poważne misje! Nie dość,
że robiła więcej kłopotów niż pomagała, to jeszcze przez tego bachora, zginęła
moja ulubiona postać. Jednak jest jeszcze drugie dziecko – Tommy. Takie dzieci
lubię. Kiedy jest czas na zabawę to się bawi, kiedy jest czas na walkę,
posłusznie wykonuje polecenia. Dziecko po prostu zadawało pytania przy
wydawaniu poleceń - przed misją, a nie w trakcie, bądź nie robił wszystkiego na
swoją modłę. Emmi jak i Tommy, chcieli być pomocni, niestety pomimo tego samego
wieku, Emmi była bachorem, Tommy był dzieckiem. Także za każdym razem jak
dziewczynka pojawiała się na stronicach książki, psuło mi to całą radość
czytania.
Tak, Emmi gotowała mi krew przez całą powieść. Na całe szczęście,
część pierwsza kronik Czerwonej Pustyni jest naprawdę fajna. Wiele można
pozwiedzać, wiele odkryć, stoczyć masę bójek, bitew i walk. Mamy walki w
klatkach, atak ogromnych stworów, walkę o przetrwanie i nieprzyjemne tereny do
odwiedzenia oraz pustynie do przejścia. Romans, który się pojawił jest właśnie tym,
co wyróżnia tę książkę spośród innych młodzieżówek. Nie mamy tu obrażania i
chamskich wyzwisk. Jest droczenie się i tak w ogóle, to ciężko nazwać to
romansem. Ot mamy flirt podszyty lekkim sarkazmem, który jest wpleciony (zaznaczam
wpleciony) w wartką akcję. Czy polecam? Nie wiem, naprawdę. Z jednej strony
czytało mi się bardzo fajnie, jest wiele zwrotów akcji, fajnie się tłuką… ale
to dziewięcioletnie dziewczę psuję wszystko. Tak, żebyście wiedzieli o co mi
chodzi (to nie cytat, tylko wymyślona przeze mnie sytuacja):
- Emmi, proszę zostań tutaj. Jak nie wrócę do 22:00 biegnij szybko do
sąsiadki za wzgórzem i opowiedz co tu się stało. Nie patrz tak na mnie. Nie
mogę Cię wziąć ze sobą. Mam jeden bukłak wody, nie potrafisz się bić, a idę w
miejsce, gdzie będę musiała uważać na wszystko. Nie mogę bronić siebie i ciebie
jednocześnie. Rozumiesz co do ciebie mówię?
- Ale ja chcę!
- Rozumiesz co do ciebie mówię?! Będziesz tylko przeszkadzać! A w
razie czego możesz pomóc idąc do sąsiadki, ona będzie wiedziała co robić.
Proszę, zrobisz to dla mnie?
- Tak, dobrze.
No i zgadnijcie co? Nie dość, ze polazła, to jeszcze wpakowała je w
takie tarapaty, że idzie się poskładać. Co z tego, że dzięki temu mamy kolejną
przygodę? No co? No oprócz tego, że w głowie siedzi przeklęty bachor, to nic!
Więc jeżeli nie przeszkadzają Wam takie sytuacje, to będziecie się świetnie
bawić. Ja musiałam w swej głowie wiele razy zabijać Emmi, żebym się uspokoiła,
nie zmienia to faktu, że nie żałuję ani chwili spędzonej z tą książką.
niedziela, 27 lipca 2014
• Robisz coś jak dziewczyna? Czyli rób tak dalej!
Yosoymorena.pl na swoim
blogu zaprezentowała tekst i filmik, który ma wspierać pewność siebie wśród dojrzewających dziewczyn (klikacie). Niby zwykły tekst „biegasz jak dziewczyna” może stać
się katastrofalny w skutkach dla młodej osoby, która dopiero próbuje odnaleźć
siebie. Nigdy nie miałam z tym problemów, bo nawet jak ktoś mi powiedział, że
rzucam jak baba (graliśmy w palanta :D ) to raczej oczywiste jest, że
odpowiadałam: a jak mam rzucać? Jak chłop? Zanim nauczyli mnie, jak powinno się odpowiednio rzucać, to trochę minęło. Później o tym zapomniałam, ale tzw. niesmak pozostał.
Ja wyszłam z tego obronną ręką, lecz nie każda młoda osoba jest w stanie
poradzić sobie z taką „obelgą”. Zresztą czy bieganie, rzucanie, bicie się czy robienie czegokolwiek "jak dziewczyna" jest faktycznie takie złe? Nie sądzę :D No co ja tu będę Was ściemniać, najzwyczajniej
w świecie obejrzyjcie filmik:
• "Fartowny pech" Autor: Olga Rudnicka
Na
samym początku nie chciałam mieć nic wspólnego z tą książką. Opis fabuły był
dość prostacki, nazwiska bohaterów – to już totalna masakra, a o okładce, to
nawet nie wspomnę. Jednak pewna Agnieszka zamieściła zdjęcie z fragmentem tej
książki i stwierdziłam: muszę ją mieć! Długo się nie zastanawiałam - książkę kupiłam
i w jeden dzień ją przeczytałam. Za to kocham wakacje! Nie dość, że przeczytałam trzy książki, obejrzałam jeden serial, to jeszcze mam czas, żeby o tym napisać :D
piątek, 25 lipca 2014
• "Krew, pot i łzy" Autor: Carla Mori
Kościół
i teorie spiskowe, to jeden z moich ulubionych tematów… ogólnie lubię teorie spiskowe.
Oczywiście nie wierzę w ani jedno słowo, nawet jak teoria ma jakiś tam sens. Ja,
jak Tomasz, póki nie dotknę, to nie uwierzę. Jednak na chwilę lubię wpaść w ten
wir szaleństwa. Czytając opinie o książce w 90% napotykałam: polski kod
Leonarda Da Vinci (co było uznawane u niektórych za plus, bądź minus)… to było
takie nudne dla mnie. Ludzie mają za sobą jedną może dwie pozycje i od razu Brown,
czy faktycznie ta książka to tylko owy tytuł? Miałam ogromną nadzieję, że nie i
będzie to takie pomieszanie wyżej wspomnianej pozycji, Constantina,
Egzorcyzmów, Stygmatów... Autorce się to udało i czytałam jej historię z zapartym
tchem.
czwartek, 24 lipca 2014
• "Tożsamość Rodneya Cullacka" Autor: Przemek Angerman
„Tożsamość
Rodneya Cullacka” zaskoczyła mnie zupełnie. Myślałam, że sięgam po typowe
sci-fi. Walka, pościgi, lasery, „to nie księżyc, to stacja kosmiczna”, jakiś
tam romans, maszyny, pojazdy, kosmos, walka… No cóż, tak nie było i jestem z
tego powodu zadowolona.
wtorek, 22 lipca 2014
• Penny Dreadful - serial, który warto zobaczyć.
Dawno, dawno temu doszła do mnie
wiadomość, że ma powstać serial, gdzie zobaczymy jedne z najbardziej
rozpoznawalnych literackich postaci. Któż to miał być? Frankenstein, Dorian
Gray oraz bohaterów „Draculi”. Owszem, zaznaczyłam sobie, że chcę zobaczyć, ale
jakoś miałam mieszane odczucia. Wszystko w jednym? Przecież można się
zasłodzić. Później dochodziły kolejne wiadomości:
- horror
- dramat (!)
- psychoseksualny (poważnie?)
sobota, 12 lipca 2014
• Spotkanie z autorami - Katarzyna Berenika Miszczuk oraz Przemek Angerman.
Dzisiaj
odbyło się spotkanie z autorami we wrocławskim Empiku. Gośćmi byli Katarzyna
Berenika Miszczuk oraz Przemek Angerman. Było ono poczwórnie dla mnie miłe:
-
rozmowa z autorami
-
autografy
-
Pani Miszczuk powiedziała mi coś, co poruszyło moje serce, ale nie wiem czy
mogę mówić, więc na wszelki wypadek nie powiem :D
-
poznałam na żywo pannice Maję. Co najlepsze obie wyszłyśmy z tego żywe i na
dodatek bez szwanku!
Subskrybuj:
Posty (Atom)