Tak siedzę sobie z
napojem Bogów (czyli kawą) i staram się nadać swojemu blogowi nazwę. „Abecadło
z pieca spadło i zeżarło wolny czas” (pisownia celowa) jest długie, nudne i
niesamowicie mnie denerwujące. Założyłam bloga, bo… bo nie wiem w sumie po co :D
Chciałam podyskutować o książkach, a raczej plotkować o nich, czasami napisać
co oglądam, w co gram. Wyszło jak wyszło - czyli jak zawsze. Częściej zaglądam do
innych niż staram się popracować nad ładem, składem, wszelakimi błędami i chaosem w swoich opiniach.
Chciałam skasować, ale nie mogę… przyzwyczaiłam się do tego koszmarka jakim
jest mój (pożal się Boże) blog. Lubię go, bo jest mój. To w końcu mój chaos, mój brak
ładu, składu i sensu. Skąd więc ta nieszczęśliwa nazwa? Ano pomysł na bloga
miałam za sobą (w sensie, żeby go założyć, a nie co w nim będzie!), pozostała
nazwa. Tak siedziałam, dumałam, włączyłam sobie jakieś internetowe radio i
usłyszałam reklamę. Dzieciak chrzanił coś, nie wiadomo co (jak to reklamy ze
wzdęciami, zgagą i lekiem na to, żeby panom stanął) i zakończył: abecadło z
pieca spadło. Popatrzyłam na zegarek i okazało się, że siedziałam ponad 20
minut nad nazwą. Wymyślanie nazwy, na coś, co nie wiem czym miało być - zżarło
mi 20 minut czasu. Jednak postanowiłam to zmienić. Chciałam coś z Kojotem (długo by opowiadać, w
skrócie: rozmowy pocztowe z Arkiem od Rick’s Cafe). No i znowu siedzę, znowu
wymyślam i znowu jestem bezpłodna umysłowo. Do czego zmierzam. Zaczęłam sobie
wypisywać nazwy, jakie przyjdą mi do głowy, w tym i nazwę, którą przypadkowo
podsunął mi Arek:
- Lara co lubi Kojota
- zKojotowana
- Lara i Otis – misja Kojot
No i się zaczęło. Znowu
sobie przypomniałam o filmie: Asterix i Obelix: Misja Kleopatra i we łbie pojawiły
się cytaty. Jako, że ten film jest bardziej orgastyczny od innych filmów,
postanowiłam podzielić się swoimi ulubionymi cytatami!
Kleopatra: O ile mi
wiadomo, o, Cezarze, to nie Rzymianie zbudowali piramidy!
Cezar: Takie tam
stożki...
Kleopatra: A Sfinks? A
latarnia na Faraos, to co? Badziewie, tak?
Cezar: No nowe to
one nie są.
Kleopatra: Czy nowe,
czy stare, mój naród jest niedościgniony!
Cezar: No tak...
Twój naród, twój naród... Masz grecką krew, kochana, więc o pochodzeniu to mi
tu nie kadź co...
Cezar: I
co? Portrecik mi machniesz na płasko?
Cezar: Trzy miesiące?
Podwładna Kleopatry: Trzy miesiące?
Podwładna Kleopatry: Trzy miesiące?
Służący Kleopatry: Trzy miesiące?
Kot: Na maj?
Palenerkus: Panie kochany, ja nie architekt, kafle kładę. Każą kłaść to
kładę, nie każą - nie kładę.
Szczękościsk: Co to jest, co?
Numernabis: To?
Szczękościsk: Mhm.
Numernabis: W przyszłość patrzę. Zechce pan
machnąć pięterko – proszę, nie ma sprawy, bo drzwiczki już przewidziane... A te
kafeleczki mucha nie siada! Palenerkus, pozwól no. Powiedz, mucha siada czy nie
siada?
Palenerkus: Nie siada...
Numernabis: Nie siada!
Żołnierz: Architekt Numernabis?
Numernabis: Nie... wyszedł. A konkretnie o co
chodzi?
Numernabis: Dziwna ta
wasza podłoga, nie daje oparcia.
No i znowu płaczę ze śmiechu. Antywirusy, letnie kołnierze z polotem, zupa z brukselek, bez pałacu - nie ma pałacu i takie tam. Nie dam rady wypisać wszystkiego, ponieważ
musiałabym przepisać prawie calusieńki film. Jest tylko jeden problem z tym
filmem. Zanim zaczął mnie śmieszyć, miałam go obejrzanego 3 razy. Za 5 razy,
tarzałam się ze śmiechu przy „Nili, Nilu, Nilu…”. Później to już z górki -
śmieszyły mnie gesty, intonacja… no ogólnie wszystko! Myślenie nad nazwą bloga
zostawiam sobie na później, teraz idę oglądać.
Hehe :) Ja chyba jednak za mało razy ten film oglądałem i póki co jestem jeszcze na etapie, że jest "ujdzie", ale nie śmieszny jakoś super mocno. Ale tak jak piszesz, to przychodzi z czasem. Wiem coś o tym, bo też mam filmy, które oglądałem po kilkadziesiąt razy i za każdym razem odkrywałem coś nowego :D
OdpowiedzUsuńMyśl nad nazwą ;) A u mnie pierwsza reklama z Twojego "polecenia"!
Weny nie mam :(
Usuń